zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia, która wydarzyła się kilka wiosen temu.
Mieszkam w domku. Na tyłach naszego ogrodu, za płotem są tereny działkowe. Ot takie działeczki pracownicze. Teoretycznie działki nie graniczą bezpośrednio z naszym ogrodem, tylko kończą się taką wąską strugą, a między strugą, a naszym płotem jest pas nieużytków szerokości 3 metrów. Jednak działkowcy zagospodarowali sobie również ten 3 metrowy pas ziemi, nasadzili kwiatów i drzewek. Nie przeszkadzało to nikomu - do czasu.
Działkę za naszym płotem przejął pewien starszy pan i wpadł na iście genialny pomysł, że zetnie drzewka rosnące bezpośrednio pod naszym płotem. Mało tego - zetnie, wykarczuje pieńki i posadzi kwiatuszki. Niestety karczując pieńki podkopał nasz masywny kamienny płot, który lekko się przechylił, dodatkowo szpadlem wybił w nim dziurę.
Na prośby moje i mamy, że jest dziura, że płot się przechyla, że tak na serio to nie ma prawa karczować i sadzić czegokolwiek pod naszym płotem usłyszałyśmy, że:
- Urwał on będzie, urwał, robić co będzie chciał i gdzie będzie chciał!
Decyzja szybka - dzwonimy do Straży Miejskiej. Tłumaczymy co i jak i słyszymy:
- My się takimi rzeczami nie zajmujemy, proszę dzwonić na policję.
.....no dobra, dzwonimy na policję. Odpowiedź:
- My się takimi głupotami nie zajmujemy, ale zaraz będzie mandat za złe zabezpieczenie płotu, a jak płot na faceta spadnie i mu coś zrobi to my będziemy winne, a w ogóle to żeby dzwonić na straż miejską, a nie zawracać cztery litery policji!
Tutaj zaliczyłyśmy totalne "WTF?!", bo przecież facet nam niszczy płot i jeżeli coś mu na łepetynę spadnie to z jego własnej winy.
Zdenerwowane zadzwoniłyśmy do firmy zajmującej się ochroną naszej posesji i to był dobry krok. Dyspozytor przyjmujący zgłoszenie zapewnił nas, że owy działkowiec niszczy nasze mienie i szczerze się zdziwił postępowaniem policji i straży miejskiej.
Koniec końców przyjechało dwóch dużych panów z firmy ochroniarskiej i dopiero przy ich asyście dziadek zgodził się normalnie z nami porozmawiać i zasypał to co poniszczył.
Niestety ten dziadowski kamienny płot z wybitą dziurą musiałyśmy zabezpieczyć we własnym zakresie i pilnować, żeby kolejnemu idiocie nie spadł na łeb.
Mieszkam w domku. Na tyłach naszego ogrodu, za płotem są tereny działkowe. Ot takie działeczki pracownicze. Teoretycznie działki nie graniczą bezpośrednio z naszym ogrodem, tylko kończą się taką wąską strugą, a między strugą, a naszym płotem jest pas nieużytków szerokości 3 metrów. Jednak działkowcy zagospodarowali sobie również ten 3 metrowy pas ziemi, nasadzili kwiatów i drzewek. Nie przeszkadzało to nikomu - do czasu.
Działkę za naszym płotem przejął pewien starszy pan i wpadł na iście genialny pomysł, że zetnie drzewka rosnące bezpośrednio pod naszym płotem. Mało tego - zetnie, wykarczuje pieńki i posadzi kwiatuszki. Niestety karczując pieńki podkopał nasz masywny kamienny płot, który lekko się przechylił, dodatkowo szpadlem wybił w nim dziurę.
Na prośby moje i mamy, że jest dziura, że płot się przechyla, że tak na serio to nie ma prawa karczować i sadzić czegokolwiek pod naszym płotem usłyszałyśmy, że:
- Urwał on będzie, urwał, robić co będzie chciał i gdzie będzie chciał!
Decyzja szybka - dzwonimy do Straży Miejskiej. Tłumaczymy co i jak i słyszymy:
- My się takimi rzeczami nie zajmujemy, proszę dzwonić na policję.
.....no dobra, dzwonimy na policję. Odpowiedź:
- My się takimi głupotami nie zajmujemy, ale zaraz będzie mandat za złe zabezpieczenie płotu, a jak płot na faceta spadnie i mu coś zrobi to my będziemy winne, a w ogóle to żeby dzwonić na straż miejską, a nie zawracać cztery litery policji!
Tutaj zaliczyłyśmy totalne "WTF?!", bo przecież facet nam niszczy płot i jeżeli coś mu na łepetynę spadnie to z jego własnej winy.
Zdenerwowane zadzwoniłyśmy do firmy zajmującej się ochroną naszej posesji i to był dobry krok. Dyspozytor przyjmujący zgłoszenie zapewnił nas, że owy działkowiec niszczy nasze mienie i szczerze się zdziwił postępowaniem policji i straży miejskiej.
Koniec końców przyjechało dwóch dużych panów z firmy ochroniarskiej i dopiero przy ich asyście dziadek zgodził się normalnie z nami porozmawiać i zasypał to co poniszczył.
Niestety ten dziadowski kamienny płot z wybitą dziurą musiałyśmy zabezpieczyć we własnym zakresie i pilnować, żeby kolejnemu idiocie nie spadł na łeb.
domek i ogródek.
Ocena:
197
(231)
Komentarze