Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28152

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj opiszę historię, która nie jest w żaden sposób zabawna, za to jak najbardziej piekielna i dotyczy dorocznego, wiosennego zidiocenia ludzi, którzy słowa wyobraźnia nigdy chyba nawet nie słyszeli.

W mojej rodzinnej wsi jest górka - z jednej strony mało uczęszczana droga z dwóch liczne domy, z czwartej prywatne młodniki i las. Sam zaś pagór pokryty jest ugorami(około 30 hektarów). Teren obecnie użytkowany głównie do spacerów.

Ostatniej niedzieli jakiś debil postanowił w ramach rozrywki podpalić trawę od strony drogi. Nie trzeba być Einsteinem, wystarczy chyba choć jedna komórka mózgowa, by wiedzieć jak zachowa się ogień na suchych, ponad 15 lat niekoszonych nieużytkach...
Zanim pożar został zgłoszony był już bardzo trudny do opanowania. W akcji musiało wziąć udział 17 zastępów strażackich skupionych z jednej strony na nie dopuszczeniu ognia w pobliże siedzib ludzkich, z drugiej zaś na ochronie lasu. Po ciężkiej walce pożar opanowano tuż na linii starego lasu. Spłonęło ponad 15 hektarów, żadnego z młodników nie udało się uratować.

Chyba nic w życiu mnie tak nie zdenerwowało jak ta sprawa. Moi rodzice stracili pół hektara dziesięcioletnich samosiejek - trudno. Na szczęście udało się uratować nasz oficjalnie nasadzony zagajnik.
I nie chodzi mi o jego wartość materialną, bo szczerze mówiąc nawet nas ona nie interesuje. Chodzi o to, że las ten sadziliśmy całą rodzina 20 lat temu, kilka z tych najbliższych nam osób już nie żyje. Las ten jest dla nas pomnikiem wspólnych szczęśliwych chwil kiedy jeszcze byliśmy wszyscy razem i ostatniego naprawdę dobrego roku dla naszej rodziny. Z tego względu jest dla nas bezcenny, a jego utrata byłaby wyjątkowo bolesna...

Mimo to dziękuję Bogu i wszystkim siłom wyższym, że wiatr tego dnia wiał tak, a nie inaczej (a wiał naprawdę mocno), gdyż w przeciwnym razie zamiast ratować uprawy i sentymenty trzeba by walczyć o liczne domy i życie ludzkie. Można śmiało powiedzieć, że niewiele brakowało do prawdziwej tragedii. Dobrze też, że wszystkim korzystającym z dobrej pogody spacerowiczom udało się uciec.

Sprawca na razie nie został wykryty.
Jak można być takim debilem? Zwłaszcza, iż nie tak dawno we wsi obok, pewien pan przy podpalaniu traw nie przewidział właśnie zmiany kierunku wiatru, w skutek czego uległ zaczadzeniu, a następnie częściowo spłonął. Myślałby ktoś, że taki wypadek w najbliższej okolicy skłoni ludzi do zastanowienia - cóż niedoczekanie.

Według mnie kary dla wykrytych sprawców podpaleń traw powinny być zdecydowanie wyższe, choćby całkowite pokrycie kosztów akcji przez bezmózgiego delikwenta.

Tylko w tym powiecie, wciągu trzech dni straż interweniowała w 104-ech przypadkach podpaleń traw.

wiosenne objawy debilizmu

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (701)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…