Ankiety... Moja mama pracuje w szkole i została oddelegowana do decydowania o tym, kto może w szkole ankietę przeprowadzić, a kto nie. W okolicy znajduje się filia pewnej wyższej szkoły, więc chętnych do robienia badań do pracy dyplomowych jest wielu.
Pewnego dnia przyszła ONA: studentka ostatniego roku pedagogiki. Chce zrobić ankietę wśród rodziców na temat nawyków czytelniczych, no dobrze. Ankiety przy sobie nie ma, więc nie pokaże. Tutaj mama postawiła sprawę twardo: nie dopuści ankiety, której nie widziała, dziewczyna ma donieść pytania przed wywiadówką, na której ankieta miała być przeprowadzona.
Dziewczyna przyszła z ankietami kilka minut przed rozpoczęciem wywiadówki. Ankiety pełne były błędów ortograficznych, gramatycznych i choć z założenia anonimowe zawierały pytania pozwalające na identyfikację rodzica. Wszystko jednak przebiło pytanie:
"Czy czyta pani dziecku, gdy jest pani ubrana w koszulę nocną?".
Oczywiście to pytanie również było okraszone błędami.
Mama ankiety nie dopuściła i się dowiedziała, że jest bez serca, że tym samym biednej dziewczynie blokuje dostęp do zostania nauczycielem, że w ogóle jak tak można, że obiecała. Że ona musi w przyszłym tygodniu wyniki promotorowi pokazać. A te ortografy, to przecież nic takiego, mama się niepotrzebnie czepia, przecież nikt nie zauważy. A poza tym szanowna studentka ma dysortografię, więc jej wolno. I wyszła trzaskając drzwiami.
Pewnego dnia przyszła ONA: studentka ostatniego roku pedagogiki. Chce zrobić ankietę wśród rodziców na temat nawyków czytelniczych, no dobrze. Ankiety przy sobie nie ma, więc nie pokaże. Tutaj mama postawiła sprawę twardo: nie dopuści ankiety, której nie widziała, dziewczyna ma donieść pytania przed wywiadówką, na której ankieta miała być przeprowadzona.
Dziewczyna przyszła z ankietami kilka minut przed rozpoczęciem wywiadówki. Ankiety pełne były błędów ortograficznych, gramatycznych i choć z założenia anonimowe zawierały pytania pozwalające na identyfikację rodzica. Wszystko jednak przebiło pytanie:
"Czy czyta pani dziecku, gdy jest pani ubrana w koszulę nocną?".
Oczywiście to pytanie również było okraszone błędami.
Mama ankiety nie dopuściła i się dowiedziała, że jest bez serca, że tym samym biednej dziewczynie blokuje dostęp do zostania nauczycielem, że w ogóle jak tak można, że obiecała. Że ona musi w przyszłym tygodniu wyniki promotorowi pokazać. A te ortografy, to przecież nic takiego, mama się niepotrzebnie czepia, przecież nikt nie zauważy. A poza tym szanowna studentka ma dysortografię, więc jej wolno. I wyszła trzaskając drzwiami.
studentka
Ocena:
766
(808)
Komentarze