Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28324

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka godzin temu, zostałam ofiarą wypadku, a właściwie ofiarą padł mój samochód.
Z podporządkowanej, z piskiem opon wyjechał pan około 60tki, waląc z impetem w moje auto od strony kierowcy. Jechałam bardzo wolno bo dopiero ruszyłam na światłach i ujechałam z 70 - 80m. Dobrze, że nikt nie szedł chodnikiem, na który mnie rzucił, bo byłby trup na miejscu.
Pan wyskoczył na mnie z ryjem, że tak to jest jak jedzie baba.
Potem mi zaczął grozić, żebym się nie ważyła dzwonić po "gliny".

Jak oprzytomniałam, zignorowałam jego wrzaski i zadzwoniłam.
Następnie, wśród bluzgów i wrzasków jego syna, wezwanego przez tatusia na pomoc, załatwiłam cały serwis fotograficzny, bo pan przeszkodził mi w wyjeździe na wystawę i miałam przy sobie cały fotograficzny sprzęt.

Przybyli stróże prawa uspokoili krzykacza, obejrzeli auta i miejsce zdarzenia. Pan dostał 500 do zapłaty i coś tam jeszcze, a ja pomoc przy sprowadzeniu lawety...

Jestem cała i zdrowa, choć jeszcze się trzęsę, na myśl co by było gdyby lepiej wycelował i dołożył mi centralnie w drzwi.

Pan tłumaczył policji, że wyjechał, bo jakiś gostek na chodniku mu machał, że droga wolna i żeby szybko ruszał.

Jednak najbardziej zastanawiająca jest reakcja mojego agenta ubezpieczeniowego
- Co? O cholera! Niech pani tylko nie wzywa policji!

Może mi ktoś wyjaśnić dlaczego?

wypadek

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 633 (671)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…