Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#28565

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ta historia ma dać ludziom do zrozumienia, jak sklepy chcą ich oszukać.

Mieszkam w jednym z bloków niedaleko osiedla europejskiego w Krakowie. Na początku nie przeszkadzały mi rosnące ceny produktów na osiedlu, ale te mają swoje granice. Poza tym rosła zdolność wprowadzania klientów w błąd.

Jako, że na moim osiedlu mieszkają głównie młode małżeństwa, właściciele sklepów stwierdzili, że młode, zamożne, kasę mają, to bez słowa dadzą obojętnie jaką kwotę za zakupy i nie będą sprawdzać, czy zawartość zgadza się z cenami. Tak jest właśnie w pewnym sklepie mięsnym.

Od wejścia klienta witają grobowe miny pań i niezbyt miła atmosfera. Aż człowiek się zaczyna zastanawiać czy ten kawał mięsa, to nie jest czasem małżonek właścicielki, która tam pracuje. Cenowo wędliny zawyżone o 3-5 zł, zaś mięso bije rekordy, ale człowiek nie ma wyjścia, gdy chce kupić, świeże mielone na obiad, ponieważ ten jeden sklep na osiedlu oferuje mielenie mięsa. Ale jakie... Przykładowo: klient chce kupić 200g mięsa mielonego, nie może. "Mięso mielimy od 0,5kg". Jeszcze nie tak dawno można było u nich zmielić nawet i ze 150g jak sobie klient zażyczył, więc czemu taka zmiana? Powiadają, że im się nie opłaca. Postanowiłam sprawdzić co się za tym kryje.

Wybrałam się z chłopakiem na zakupy i zawitałam do tego "przyjaznego" sklepu. Sama, bo chłopak musiał skoczyć po coś do sklepu obok.

(J) - ja, (P) - piekielna właścicielka.

(J)- Poproszę 300g mięsa mielonego z łopatki.
(P)- Mięso mielimy od 0,5kg, proszę pani.
(J)- Niech będzie.

Właścicielka odkroiła dosyć spory kawał, zważyła (542g) i wcisnęła należną kwotę na kasę, jeszcze przed zmieleniem (w tym sklepie to jest standard). Po zmieleniu i zapakowaniu mięsa (które nie trwało zbyt długo), dało się zauważyć, że maszynka nadal mieli, więc poprosiłam o coś właścicielkę.

(J)- A niech mi pani ponownie zważy mięso.
(P)- Ale nie widzę w tym sensu. - I zaczęła dyktować mi kwotę do zapłaty.
(J)- Ale ja nalegam.

Po zważeniu okazało się, że dostałam nie 542g mięsa, a 410g. Kwota została wbita na kasę, to taką trzeba zapłacić, więc z uśmiechem na ustach, odmówiłam i wyszłam ze sklepu.

Później mój chłopak wszedł to tego samego sklepu kupić wędlinę. Mięso wystawiono na ladę, z ceną o 5 zł droższą, niż mi proponowano. :)

Wniosek? Patrzmy na to co robią sprzedawcy.
O dziwo, Piekielny sklep nadal cieszy się dużą ilością klientów. Ja zaś po takiej sytuacji zaczęłam robić zakupy spożywcze w supermarkecie ("A"), w jednej z galerii handlowych, ponieważ jest o wiele taniej, niż na moim osiedlu, a i sprzedawcy mili i uśmiechnięci. :)

kraków

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 657 (683)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…