Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28594

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odnośnie http://piekielni.pl/28551 , przypomniała mi się pewna historia.
Mieszkam w bloku,mam psa i jak każdy normalny właściciel,czworonoga wychodzę z nim kilka razy dziennie na spacery.
Zimą zauważyłam błąkającego się czarnego psa z czerwoną bandamką na szyi. Pies chciał wejść do bloku,wpuściłam go, nawet miałam zamiar przygarnąć go do siebie, bo zimno, pewnie głodny itp. Ale piesek usiadł pod drzwiami na parterze (każde piętro jest zamykane)i czekał. Przyszedł właściciel i psa zabrał.
Kilka dni później znów piesek,chodził po osiedlu,a kiedy czekał aż właściciel weźmie go do domu, załatwiał się na klatce. Zaczęło się to robić,dość uciążliwe, bo wchodząc z dworu, wdeptywało się w kałużę, albo coś "grubszego".
Pytałam sąsiadów czyj to pies,powiedzieli pod którym numerem mieszka właściciel. Pukałam, dzwoniłam cisza...
Wkurzyłam się, i napisałam kartkę że proszę właściciela o wyprowadzanie pieska na spacery, że rozumiem że zimno,ale jakoś wszyscy wychodzą,że załatwianie się psa na klatce,ani nie wygląda,ani nie pachnie ładnie. Kartkę powiesiłam na tablicy ogłoszeń,po chwili zniknęła. Wywiesiłam następną, z tym że po kserowałam ja w ilościach hurtowych :) W międzyczasie, znów dobijałam się do drzwi właściciela, znów nikt nie otwierał. Po jakimś czasie zrywania, i mojego wieszania ponownie kartek, pojawiła się wiadomość od właściciela psa. Że powinnam honorowo przyjść do niego,i powiedzieć mu o problemie. No więc znów pukam,dzwonie,cisza.
Wywiesiłam znów kartkę,że chętnie z nim pogadam,ale niech mi najpierw otworzy,bo już trzy tygodnie usiłuję z nim pogadać.

I stał się cud! Pies dorobił się smyczy i właściciela który była na jej drugim końcu...Zaczepiłam gościa,powiedziałam, że to ja pisałam kartki,facet mnie objechał, że wstyd mu na cały blok zrobiłam. Dziwne bo myślałam,że większego wstydu narobiła mu sprzątaczka która, wydarła się na klatce, że Ona nie będzie sprzątać psich gówien, należących do Pana XX!!

Minęły piękne dwa lub trzy miesiące... Piesek znów chodzi bez właścicieli. Udało mi się dziś dorwać właścicielkę, powiedziałam jej że jak jeszcze raz zobaczę psa samego, to dzwonie do schroniska albo straży miejskiej, żeby psa zabrali. A jak pies dla nich to problem, to niech go uśpią, albo oddadzą gdzieś.
Usłyszałam że mam spier*alać.
Nie popuszczę.

mój blok

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 124 (172)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…