Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#28620

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja mama wyjeżdża do Niemiec na prace sezonową -sprzedaż truskawek. Zna język obcy w stopniu bardzo dobrym co sprawiło że 5 lat temu dostała tę pracę już można powiedzieć "na stałe".
tyle na wstępie

Przez te kilka miesięcy przepracowane zdarzyło się kilka piekielnych osób o czym napiszę:

1. pani "ja nie zauważyłam"
[M]amuśka sprzedaje a tu podchodzi [p]aniusia około lat 50:

[P]Ja tu kupiłam zepsute owoce! Pani mi wymieni!
[M]Nie ma mowy, widziała pani co kupiła, a poza tym tu jest koszyczek "do wymiany". jeśli widzi pani zgniłe owoce (co jest niemożliwe przy 1-dniowych truskawkach - starsze szły do magazynu na dżemy) bierze pani dobrą truskawkę a starą wyrzuca
[P] pani oszukuje! ja chce nowe - i tu łapie za nowy koszyczek

dopiero zwrócenie uwagi przechodniów pomogło odegnać kobietę. Ile trzeba mieć nierówności pod sufitem żeby za 1 owoc żądać nowego opakowania

Klient nr.2 "targujmy się"
[K]Dobry! Ile za koszyk (około 2 kilo)
[M]12 Euro
[K]Dam 11!
[M]Nie, 12 albo wcale.
[K]No pani spuści!
[M]Ja tu tylko pracuje, nie ustalam cen więc proszę mi czasu nie zajmować takimi głupotami!

po około 20 minutach takiego przegadywania sobie klient wymyślił że da 11,50 Euro.
poprosił o ten koszyk mama spakowała a klient zapłacił....
banknotem 50 Euro!
doprowadzić do szewskiej pasji moją mamę trudno- ale koleś po prostu uciekał z widoku aż mu drobne wylatywały.

Niemcy jak to Niemcy - bogato, dużo ,ale sknery jakich rzadko

zagranica

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 8 (42)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…