Historia dawna, bo sprzed ponad dziesięciu lat.
Jechałam autobusem. Traf chciał że ze mną jechali panowie kontrolerzy. Przy sprawdzaniu doczepili się do pewnego mężczyzny w średnim wieku. Pokazał on bilet ulgowy wraz z legitymacją inwalidy. Kanary niezbyt uprzejmie się do niego doczepiły, że facet w sile wieku, stoi normalnie, bez laski, protez etc. i pewnie legitymacje nabył w sposób niezbyt zgodny z prawem.
Na to pan sprawdzany zachowując stoicki spokój wyjął sobie... oko...
Większość pasażerów, z kanarami i mną na czele przybrało kolor świeżej, wiosennej trawki. Oczywiście więcej wątpliwości co do legalności dokumentu nie było.
Jechałam autobusem. Traf chciał że ze mną jechali panowie kontrolerzy. Przy sprawdzaniu doczepili się do pewnego mężczyzny w średnim wieku. Pokazał on bilet ulgowy wraz z legitymacją inwalidy. Kanary niezbyt uprzejmie się do niego doczepiły, że facet w sile wieku, stoi normalnie, bez laski, protez etc. i pewnie legitymacje nabył w sposób niezbyt zgodny z prawem.
Na to pan sprawdzany zachowując stoicki spokój wyjął sobie... oko...
Większość pasażerów, z kanarami i mną na czele przybrało kolor świeżej, wiosennej trawki. Oczywiście więcej wątpliwości co do legalności dokumentu nie było.
komunikacja_miejska
Ocena:
1141
(1183)
Komentarze