Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29153

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już wspomniałam w poprzedniej historii, mieszkam i pracuję w Anglii.

W mojej firmie pracuje niewielka grupka Polaków, ogólnie rzecz biorąc stanowimy niewielki odsetek emigrantów w typowo angielskim towarzystwie. Ludzie, jak to ludzie wiadomo, niektórzy mniej inni bardziej piekielni, staramy się jednak trzymać razem, jednakże dzisiejsze wydarzenia, rozbiły niestety naszą małą rodzinę.

U mnie w firmie co jakiś czas odbywa się przeszukanie. Zasada jest prosta, biorą cię na przeszukanie - masz prawo odmówić, ale po co odmawiać, skoro nie ma się nic do ukrycia?
Tak więc wychodzę dzisiaj z pracy, myślę już tylko o ciepłym obiadku i odpoczynku, a tu masz - przeszukanie! Zgodziłam się, wszak nic nie ukradłam, to czego się bać?

Wchodzę i pierwsze co rzuca mi się w oczy to... szefowa, która przeszukania dokonuje. Lekka konsternacja z mojej strony, ale nie pytam, podpisuję papierki, potwierdzam, że nie zostałam do niczego zmuszona i nie mam żadnej własności firmy przy/na sobie, po czym rozpoczyna się kontrola. Zawartość kieszeni wywaliłam na stół, torba przetrząśnięta, kurtka też, bluza także. Zabieram więc swój majdan z powrotem i już mam wyjść, gdy nagle szefowa mnie zatrzymuje. Myślę sobie - ki diabeł? - ale posłusznie czekam.

Szefowa coś tam mamrocze o dodatkowym przeszukaniu, toteż staję przed nią, gotowa na wszystko, wszak jak już wspomniałam, nie miałam nic do ukrycia. Szefowa każe przetrząsnąć nogawki, co posłusznie robię. Trzepię koszulkę, bez słowa. Prośba o zdjęcie butów nieco mnie dziwi, ale prośba o zdjęcie skarpetek, to już przesada.

Pytam więc grzecznie, czy jestem o coś posądzana, czy ktoś widział, jak kradnę, czy może kamery coś zarejestrowały? Szefowa czerwieni się jak dorodny buraczek - warto szybko wspomnieć, że mam z nią na prawdę dobre układy - coś tam znów mamrocze.

Ubieram się więc, gotowa do wyjścia, gdy nagle wypala:

- Bo wiesz, ktoś na ciebie doniósł...

Ja, klasyczny karpik. Szefowa nic więcej nie mówi, prosi o podpisanie protokołu, dziękuje, przeprasza za kłopot i tak dalej. Nie daję jednak za wygraną, prosząc, o jakieś detale. Wykręca się, nie chce powiedzieć, jednak przyparta do muru opowiada całą historię.

Co się okazało? Jedna z Polek, nie mogąc przeboleć, że to mnie szefowa powierzyła pewne bardzo ważne zadanie, po prostu zemściła się, rozpowiadając, że nakradłam, po czym pobiegła z nowiną do szefowej.

Wszystko skończyło się dobrze dla mnie, ale dziewczynie grozi dyscyplinarka, w naszej firmie bowiem kładzie się duży nacisk na uczciwość i tzw. "team work".

Mówi się, że "człowiek, człowiekowi wilkiem". Ale po co jej to było?

Polacy na emigracji

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 879 (915)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…