Przygody w hotelu. Może nie całkiem piekielnie ale za to dziwnie.
Historia jest z czasów, kiedy pracowałam w hotelu w Stanach jako pokojówka. Codziennie miałam 13 tych samych pokoi, o które bardzo dbałam, bo to w końcu ′moja′ sekcja.
W jednych z nich przebywała, przez bodajże 4 dni, kobiecinka w średnim wieku. Zakładałam że sama, bo tylko ją widziałam na korytarzu. Jej pokój sprzątałam codziennie i na oko były tam rzeczy tylko dla jednej osoby.
Zdziwiłam się więc lekko kiedy pewnego dnia pani zawołała mnie do siebie i powiedziała, że chciałaby mnie przedstawić swojemu tatusiowi, bo jestem taka miła, tak świetnie sprzątam.
Stanęłam w progu pokoju, zasłony zaciągnięte więc półmrok, niewiele widzę. Myślę sobie - gdzie ten tatuś? (K)obieta ruszyła w głąb pokoju cały czas rozpływając się w zachwytach nade mną. Nie ukrywam, było mi miło. Drzwi zamykają się automatycznie, więc podparłam je stopą i czekam uśmiechnięta.
Kobietka wraca po chwili niosąc coś w rękach.
K - Tatusiu, to jest Anyar, nasza miła pokojówka, o której ci opowiadałam. Anyar, to jest mój tatuś.
Wyciągnęła ręce z przedmiotem w moją stronę. Patrzę - średniej wielkości wazonik. O co chodzi?
Po chwili dotarło do mnie - to nie wazonik, to urna z prochami tatusia kobiety. Czas jakby się zatrzymał. Kompletnie zbaraniała, wodziłam oczami od urny do kobiety, która patrzyła na mnie z wyczekującym uśmiechem.
K - Tatuś powiedział mi, że bardzo mu się tutaj podoba, więc może w przyszłym roku też przyjedziemy.
Nie było rady. Trzeba się było zapoznać z prochami tatusia. Nieśmiało wyciągnęłam drżącą rękę, dotknęłam urny i wybąkałam ′Bardzo mi miło′. Następnie najszybciej jak można było pożegnałam się i zjechałam windą na dół, gdzie w pokoju dla pracowników przez bite pół godziny ze zmarszczoną brwią, zastanawiałam się co się przed chwilą stało.
Historia jest z czasów, kiedy pracowałam w hotelu w Stanach jako pokojówka. Codziennie miałam 13 tych samych pokoi, o które bardzo dbałam, bo to w końcu ′moja′ sekcja.
W jednych z nich przebywała, przez bodajże 4 dni, kobiecinka w średnim wieku. Zakładałam że sama, bo tylko ją widziałam na korytarzu. Jej pokój sprzątałam codziennie i na oko były tam rzeczy tylko dla jednej osoby.
Zdziwiłam się więc lekko kiedy pewnego dnia pani zawołała mnie do siebie i powiedziała, że chciałaby mnie przedstawić swojemu tatusiowi, bo jestem taka miła, tak świetnie sprzątam.
Stanęłam w progu pokoju, zasłony zaciągnięte więc półmrok, niewiele widzę. Myślę sobie - gdzie ten tatuś? (K)obieta ruszyła w głąb pokoju cały czas rozpływając się w zachwytach nade mną. Nie ukrywam, było mi miło. Drzwi zamykają się automatycznie, więc podparłam je stopą i czekam uśmiechnięta.
Kobietka wraca po chwili niosąc coś w rękach.
K - Tatusiu, to jest Anyar, nasza miła pokojówka, o której ci opowiadałam. Anyar, to jest mój tatuś.
Wyciągnęła ręce z przedmiotem w moją stronę. Patrzę - średniej wielkości wazonik. O co chodzi?
Po chwili dotarło do mnie - to nie wazonik, to urna z prochami tatusia kobiety. Czas jakby się zatrzymał. Kompletnie zbaraniała, wodziłam oczami od urny do kobiety, która patrzyła na mnie z wyczekującym uśmiechem.
K - Tatuś powiedział mi, że bardzo mu się tutaj podoba, więc może w przyszłym roku też przyjedziemy.
Nie było rady. Trzeba się było zapoznać z prochami tatusia. Nieśmiało wyciągnęłam drżącą rękę, dotknęłam urny i wybąkałam ′Bardzo mi miło′. Następnie najszybciej jak można było pożegnałam się i zjechałam windą na dół, gdzie w pokoju dla pracowników przez bite pół godziny ze zmarszczoną brwią, zastanawiałam się co się przed chwilą stało.
zagranica
Ocena:
964
(1060)
Komentarze