Dziś opowiem, dlaczego kobiety nie powinny przypominać prowadzącym mężczyznom o włączeniu świateł.
Co prawda prawa jazdy nie mam, jakoś zbytnio na przepisach drogowych się nie znam, ale wiem, że światła w dzień czy w noc włączone być muszą. Funkcjonuje też umowny gest między kierowcami: kiedy jeden widzi samochód bez włączonych lampek, wykonuje gest łapką troszkę podobny do machania. Nie umiem tego jakoś barwnie zobrazować, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. :)
Otóż pierwsza sytuacja:
Idę sobie kulturalnie chodnikiem. Wtem zauważam pojazd z wyłączonymi światłami. Wykonuję więc wyżej wymieniony gest, widzę, że światła się włączają, kierowca macha w podzięce. Super, pomogłam. Nie minęło 10 sekund, słyszę pisk opon, otwieranie drzwi samochodu, odwracam się. Autko stoi na awaryjnych, a w moją stronę biegną oni: ona i on. Kobitka czerwona jak buraczek, facecik purpurą swe lica przybrał, oboje stoją przede mną. Wywiązuje się taki oto dialog:
- Niech pani tej idiotce wytłumaczy, dlaczego pani machała do mnie, a ja do pani!
- ... Yyy... Bo miał pan wyłączone światła?
- Bo widzi pani, moja żona stwierdziła, że jest pani moją kochanką. Przepraszam za kłopot, miłego dnia.
Przez resztę dnia miałam banana na twarzy. :)
Druga sytuacja:
Idę sobie radośnie poboczem (bo gdzie by chodnik się znalazł), po czym zauważam delikwenta bez świateł, znów wykonuję gest łapką. Auto zjeżdża na pobocze, przyciemniana szyba opada w dół. Z samochodu wychyla się obleśny typ i wyskakuje z tekstem:
- Dobra, ale szybko. I ile bierzesz?
Wyśmiałam go tylko i poszłam dalej. Mam nadzieję, że nie przypomniał sobie o światłach i zapłacił mandacik. :)
Co prawda prawa jazdy nie mam, jakoś zbytnio na przepisach drogowych się nie znam, ale wiem, że światła w dzień czy w noc włączone być muszą. Funkcjonuje też umowny gest między kierowcami: kiedy jeden widzi samochód bez włączonych lampek, wykonuje gest łapką troszkę podobny do machania. Nie umiem tego jakoś barwnie zobrazować, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. :)
Otóż pierwsza sytuacja:
Idę sobie kulturalnie chodnikiem. Wtem zauważam pojazd z wyłączonymi światłami. Wykonuję więc wyżej wymieniony gest, widzę, że światła się włączają, kierowca macha w podzięce. Super, pomogłam. Nie minęło 10 sekund, słyszę pisk opon, otwieranie drzwi samochodu, odwracam się. Autko stoi na awaryjnych, a w moją stronę biegną oni: ona i on. Kobitka czerwona jak buraczek, facecik purpurą swe lica przybrał, oboje stoją przede mną. Wywiązuje się taki oto dialog:
- Niech pani tej idiotce wytłumaczy, dlaczego pani machała do mnie, a ja do pani!
- ... Yyy... Bo miał pan wyłączone światła?
- Bo widzi pani, moja żona stwierdziła, że jest pani moją kochanką. Przepraszam za kłopot, miłego dnia.
Przez resztę dnia miałam banana na twarzy. :)
Druga sytuacja:
Idę sobie radośnie poboczem (bo gdzie by chodnik się znalazł), po czym zauważam delikwenta bez świateł, znów wykonuję gest łapką. Auto zjeżdża na pobocze, przyciemniana szyba opada w dół. Z samochodu wychyla się obleśny typ i wyskakuje z tekstem:
- Dobra, ale szybko. I ile bierzesz?
Wyśmiałam go tylko i poszłam dalej. Mam nadzieję, że nie przypomniał sobie o światłach i zapłacił mandacik. :)
ulica
Ocena:
820
(896)
Komentarze