Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ewenement

Zamieszcza historie od: 9 lutego 2012 - 19:53
Ostatnio: 16 stycznia 2014 - 13:19
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 2577
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 70
 

#53817

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wakacje, lato, wszyscy się żenią, śluby biorą ... Spotkałam się z koleżanką, świeżo upieczoną małżonką. Dziewczę radośnie opowiada mi o swym pożyciu. Jako że oboje z mężem chcą zarobić na własne mieszkanko, przestrzeń życiową dzielą z mamą pana młodego. Teściowa podobno cud kobieta, przeciwieństwo tych czarownic z kawałów. Ale co by za pięknie nie było, ma mamusia dwie wady. Jest nadopiekuńcza względem nie tylko synka, ale też świeżo nabytej córy. O ile z tym faktem idzie żyć, o tyle druga wada dość krępująca jest. Otóż teściowa bardzo, ale to bardzo głośno załatwia swoje potrzeby fizjologiczne.

Któregoś dnia koleżanka relaksuje się po obiedzie z mężem. Nagle jak jej nie pogoniło do łazienki... Podobno całe popołudnie nie wychodziła ze świątyni dumania. Co na to teściowa?

- No Kasiu, w końcu kupkę zrobiłaś! Tak się bałam o ciebie, przecież odkąd tu mieszkasz, to nigdy nie słyszałam, żebyś się załatwiała! Dosypałam ci trochę takiego środka dobrego do obiadu, widzę, że podziałał!

Teściowa nie mogła przyjąć do wiadomości, że można to robić, nie informując przy tym połowy wsi. Ale jak tu nie kochać takiej troskliwej kobitki? :)

opowiastki

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 804 (882)

#38012

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miejsce akcji: Dworzec Kolejowy, kolejka do kas
Czas: 15 minut do pociągu.

W mieście, w którym aktualnie mieszkam, stoi sobie dworzec kolejowy. Kas w nim mieści się dwie i zawsze do tych dwóch kas jest jedna kolejka. Pewnego pięknego popołudnia, kiedy jechałam odwiedzić mych rodzicieli zacnych, spotkałam pewną starszą panią i jej towarzyszkę-zakonnicę.

Ustawiłam się w kolejce do kas. Pani i zakonnica natomiast koło mnie. No ale nic, stoję, czekam. Nadchodzi upragniona chwila - teraz ja będę kupowała! A tu nagle... szast prast! I [P]ani z zakonnicą jest przede mną...

Ja: Przepraszam bardzo, ale obowiązuje kolejka...
P: No ale są dwie kasy!
J: No ale kolejka jedna!
P: Ale my tylko na sekundkę, zapytamy się o coś i już nas nie ma!

A ja, jak to ja... buzia niewyparzona, ale serce złote. Czasu niewiele, no ale ok, niech pani pyta. Oczywiście w międzyczasie pani wypytała się o wszystkie (dosłownie WSZYSTKIE) kursujące pociągi, przez jakie miasta jeżdżą, gdzie się zatrzymują, ile minut trwa postój tu i tu, ceny biletów... Mało brakowało, a zapytałaby się jeszcze o kolor siedzeń. W końcu po 13 minutach (autentycznie - stałam z zegarkiem w ręku) pani grzecznie podziękowała i obróciła się w moją stronę...

P: I co, można było chwilkę zaczekać?
J: Ależ oczywiście, teraz niech pani zaczeka, coś pani pokażę... (tu zwracając się do kasjerki) Poproszę cały bilet do Piekieliska, pociąg regio.

Wszystko trwało 3 sekundy, po czym z miną aniołeczka znów mówię do pani i zakonnicy:

J: I co, można było, ku*wa, chwilkę zaczekać?!

Nie jestem pewna, ale chyba zostałam ekskomunikowana ;)

Może zarzucicie mi wulgaryzmy w stosunku do starszej pani, w dodatku w towarzystwie zakonnicy, ale ciśnienie miałam tak wysokie, że gdyby nie to siarczyste RRRR w słowie wiadomym, to rzuciłabym się pod pociąg ;)

dworzec kolejowy

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 831 (907)

#29495

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś opowiem, dlaczego kobiety nie powinny przypominać prowadzącym mężczyznom o włączeniu świateł.

Co prawda prawa jazdy nie mam, jakoś zbytnio na przepisach drogowych się nie znam, ale wiem, że światła w dzień czy w noc włączone być muszą. Funkcjonuje też umowny gest między kierowcami: kiedy jeden widzi samochód bez włączonych lampek, wykonuje gest łapką troszkę podobny do machania. Nie umiem tego jakoś barwnie zobrazować, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. :)

Otóż pierwsza sytuacja:

Idę sobie kulturalnie chodnikiem. Wtem zauważam pojazd z wyłączonymi światłami. Wykonuję więc wyżej wymieniony gest, widzę, że światła się włączają, kierowca macha w podzięce. Super, pomogłam. Nie minęło 10 sekund, słyszę pisk opon, otwieranie drzwi samochodu, odwracam się. Autko stoi na awaryjnych, a w moją stronę biegną oni: ona i on. Kobitka czerwona jak buraczek, facecik purpurą swe lica przybrał, oboje stoją przede mną. Wywiązuje się taki oto dialog:

- Niech pani tej idiotce wytłumaczy, dlaczego pani machała do mnie, a ja do pani!
- ... Yyy... Bo miał pan wyłączone światła?
- Bo widzi pani, moja żona stwierdziła, że jest pani moją kochanką. Przepraszam za kłopot, miłego dnia.

Przez resztę dnia miałam banana na twarzy. :)

Druga sytuacja:

Idę sobie radośnie poboczem (bo gdzie by chodnik się znalazł), po czym zauważam delikwenta bez świateł, znów wykonuję gest łapką. Auto zjeżdża na pobocze, przyciemniana szyba opada w dół. Z samochodu wychyla się obleśny typ i wyskakuje z tekstem:
- Dobra, ale szybko. I ile bierzesz?
Wyśmiałam go tylko i poszłam dalej. Mam nadzieję, że nie przypomniał sobie o światłach i zapłacił mandacik. :)

ulica

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 820 (896)

1