Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29520

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem ja byłam piekielna i dobrze mi z tym.

Na koniec zeszłego roku użyłam do dekoracji świeżych jabłek. Piękne, czerwoniutkie, wypolerowane cudeńka zawisły w oknie i stanęły na zewnątrz w wielkiej misie (którą, swoją drogą, ledwo dawałam radę wytargać przed kwiaciarnię, a co dopiero postawić na stole). Był to ostatni tydzień przed Gwiazdką.

Niestety, w ciągu trzech dni z pięciu kilogramów, został niecały kilogram. Dostałam niewielkiej wścieklizny, ale i tak musiałabym je jeszcze przed świętami wymienić, więc postanowiłam się troszkę zemścić i dać kilku osobom nauczkę, aby następnym razem pytały, zanim wezmą coś co nie należy do nich.

Następnego dnia kupiłam na giełdzie najostrzejsze jakie udało mi się znaleźć papryczki. Świeże. Dwa kilogramy. W domu, na balkonie (musiałam się przenieść na balkon, bo inaczej zagazowałabym powietrze na dobre kilka godzin), wrzuciłam je do sokowirówki. Sok przelałam do butelki ze spryskiwaczem. Następnego dnia świeże jabłuszka wyczyściłam, wypolerowałam i każde spryskałam piekielnym soczkiem. Miny podkradających przechodniów: bezcenne. Jedna pani aż się popłakała.

Gdyby choć jedna osoba weszła i zapytała, czy może wziąć sobie jabłko, najpewniej bym pozwoliła, ale nikt nawet nie raczył tego zrobić i zupełnie bez wstydu wkładał łapy do misy i chował jabłko do torby.

Skomentuj (66) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1084 (1160)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…