Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#29634

przez (PW) ·
| Do ulubionych
To będzie o tym jak to główny bohater okazał się:
1. Zaślepionym idiotą (mimo całego swojego pragmatyzmu i niemałej zdolności poznawania się na ludziach);
2. Całkiem niezłym detektywem (z dużą dozą szczęścia);
3. Cynicznym i mściwym (ale wiernym zasadom) su...em;
Historia w odróżnieniu od innych – i po długiej przerwie – sercowa. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Na początek charakterystyka - i proszę od razu – drogie Panie nie bijcie. Jestem, delikatnie ujmując, dość nieufnie nastawiony do płci pięknej. Nie chcę tu generalizować, bo sprawiła to jedna osoba, ale efekt jej poczynań podświadomie wpływa na moje postrzeganie innych kobiet.

Ale na każdego przychodzi pora, więc nie zdziwiłem się bardzo kiedy zobaczyłem JĄ. Dla wprawnego obserwatora nie trzeba dużo aby określić z jakim typem człowieka ma się do czynienia, więc już przy pierwszym spotkaniu w myślach zacząłem stawiać „ptaszki” przy cechach pożądanych i wykreślać niepożądane na mojej dawno utworzonej liście. Po drugim wszystkie pola w tabelce były wypełnione/wykreślone. Nota łączna: 100/100. Przy trzecim z niejakim zdumieniem zauważyłem że wpadłem jak ten, no... śliwek. Zdumienie było tym większe, że lista moich wymagań usypiała najwytrwalsze koleżanki, które odważyły się ją przeczytać, już przy trzeciej stronie i przestawały one być moimi koleżankami (jedna doszła do piątej ale następnego dnia wzięła dwutygodniowe zwolnienie i więcej się do mnie nie odezwała).

Znajomość kwitła w najlepsze, pełna planów – co ważne – obustronnych i chętnie werbalizowanych, dotyczących wspólnych wyjść na kolację, do teatru, wakacji czy nawet dzieci. Po niezbyt długim czasie zamieszkaliśmy razem, dzieląc radości i smutki – jak to powinno się dziać w szczęśliwym związku. Ja czasami wyjeżdżałem – bo taką mam pracę – a ona w tym czasie wyjeżdżała do swoich rodziców w dość odległym mieście.

Pewnego, pięknego dnia okazało się, że moja delegacja została odwołana. Moja wybranka już pojechała, więc postanowiłem zrobić jej niespodziankę i popędzić za nią.
(Wiem takie niespodzianki bywają niebezpieczne ale zaślepiony byłem i nawet o tym nie pomyślałem).

Popędziłem. Dla większego efektu zaparkowałem w większej odległości, bukiet w łapę i wysiadam z samochodu.
Nawet nie zdążyłem zamknąć dobrze drzwi, kiedy zauważyłem, że wychodzi. Z facetem pod rękę. Przytuleni, zapatrzeni w siebie jak parka nastolatków - burzy moich emocji chyba nie muszę opisywać. Ponieważ jednak za stary jestem na dawanie w pysk bez uprzedniego wyciągnięcia zeznań, popatrzyłem sobie trochę.
Facet – ani chybi – to były mojej JużNieWybrankiSerca. Poznałem, bo często oglądaliśmy zdjęcia, na których występował.

Pomyślałem sobie, że warto najpierw wybadać sprawę zanim zacznę walić na odlew, a ponieważ z opowieści wiedziałem o nim całkiem sporo, namierzenie delikwenta okazało się dość proste.
Lata treningów w kontaktach interpersonalnych i trochę wcześniej uzyskanych informacji pozwoliły mi, 2 dni później, siedzieć z nim w pubie przy piwku i meczu rozmawiając głównie o swoich związkach.

Okazał się całkiem do rzeczy gościem zupełnie nieświadomym tego co się dzieje, a działo się oj działo. W opisywanym czasie już 2 razy został jej byłym by zaraz potem stać się aktualnym – nie wiedział tylko biedak, że nie jedynym. Na razie nie wyprowadzałem go z błędu, wymieniliśmy się telefonami i umówiliśmy się na spotkanie tym razem z partnerkami, przy najbliższej okazji.

Najbliższa okazja nadarzyła się dwa tygodnie później, kiedy to „nasza” dziewczyna pojechała do rodziców, a ja w „delegację”. Umówiliśmy się na kolację, poczekałem w oddali aż przyjdą do pubu i zajmą stolik, głęboko odetchnąłem i wszedłem za nimi.
Muszę opisywać jej minę? Na pewno nie! Nie zdołała powiedzieć nic, za to były radośnie ale i ze zdziwieniem zakrzyknął na powitanie:
- No a gdzie twoja pani?
- No jak to? Siedzi obok ciebie.
Tym razem on zaniemówił. I to na dłużej. Musiał biedak coś przeczuwać, bo widać było jak dociera do niego to, co nieuniknione. Dziewczę wybiegło, my sobie porozmawialiśmy i wyjaśniliśmy co nieco. Do dziś jesteśmy dobrymi kumplami, jako tacy wymieniamy się niusami dotyczącymi naszej JużNaZawszeByłej.

Epilog:
Ostatnio dostałem smsa: „Przepraszam, kocham Cię, może zaczniemy od nowa?”. Jednak zasada to zasada. Nie wraca się do byłych.
Zwłaszcza, że on też go dostał.

...

Skomentuj (76) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1317 (1365)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…