zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Historia Kix11 (http://piekielni.pl/28477) przypomniała mi o pewnym (teraz już dla mnie śmiesznym) incydencie, aczkolwiek wtedy wcale nie było mi tak wesoło...
Miałam jakieś 16 lat i na głównym deptaku naszego miasta umówiłam się ze znajomymi. Przyszłam trochę wcześniej, więc stoję spokojnie i czekam. Nagle podchodzi do mnie dziadek i zagaduje, jaka to ze mnie ładna dziewczyna, mam piękne oczy i w ogóle. Uprzejmie mu dziękuję i się uśmiecham, bo już kilka razy spotkałam się z sytuacją, że jakiś staruszek po prostu komplement powiedział i sobie poszedł. Ale nie tym razem.
Dziadek [D] zaczyna przechodzić do meritum:
[D] - A bo wiesz, ja bym chciał taką ładną dziewczynę mieć w rodzinie. Mój wnuk akurat niedawno wrócił z wojska, ma MIESZKANIE W BLOKU (bardzo to podkreślił), PRACĘ I SAMOCHÓD! (jeszcze bardziej). Zostałabyś jego żoną, nie musiałabyś pracować, tylko siedzieć w domu i rodzić dzieci! (autentycznie tak powiedział).
Mnie aż zatkało od tego obiecanego „dobrobytu” i zupełnie nie wiedziałam jak się odezwać. A dziadek jak gdyby nigdy nic łapie mnie dość mocno za rękę i ciągnie ze sobą (!)
[Ja] – Ale proszę mnie puścić…
[D] – Chodź, pójdziemy do mnie, poznasz mojego wnuka i na pewno ci się spodoba! Będziecie mieć śliczne dzieci!
I ani myśli puszczać, trzyma mocno. Musiało to wyglądać dość dziwnie z punktu widzenia osoby trzeciej… Dziadek uciągnął mnie ładnych kilkanaście metrów, aż udało mi się wyszarpnąć i uciec. Słyszałam jeszcze jak mnie woła:
[D] – Wracaj tutaj, nie uciekaj! Przecież chcę ci pomóc!
Chyba się mocno zawiódł, że nie skorzystałam z oferty.
Ależ wybredna jestem… :)
Miałam jakieś 16 lat i na głównym deptaku naszego miasta umówiłam się ze znajomymi. Przyszłam trochę wcześniej, więc stoję spokojnie i czekam. Nagle podchodzi do mnie dziadek i zagaduje, jaka to ze mnie ładna dziewczyna, mam piękne oczy i w ogóle. Uprzejmie mu dziękuję i się uśmiecham, bo już kilka razy spotkałam się z sytuacją, że jakiś staruszek po prostu komplement powiedział i sobie poszedł. Ale nie tym razem.
Dziadek [D] zaczyna przechodzić do meritum:
[D] - A bo wiesz, ja bym chciał taką ładną dziewczynę mieć w rodzinie. Mój wnuk akurat niedawno wrócił z wojska, ma MIESZKANIE W BLOKU (bardzo to podkreślił), PRACĘ I SAMOCHÓD! (jeszcze bardziej). Zostałabyś jego żoną, nie musiałabyś pracować, tylko siedzieć w domu i rodzić dzieci! (autentycznie tak powiedział).
Mnie aż zatkało od tego obiecanego „dobrobytu” i zupełnie nie wiedziałam jak się odezwać. A dziadek jak gdyby nigdy nic łapie mnie dość mocno za rękę i ciągnie ze sobą (!)
[Ja] – Ale proszę mnie puścić…
[D] – Chodź, pójdziemy do mnie, poznasz mojego wnuka i na pewno ci się spodoba! Będziecie mieć śliczne dzieci!
I ani myśli puszczać, trzyma mocno. Musiało to wyglądać dość dziwnie z punktu widzenia osoby trzeciej… Dziadek uciągnął mnie ładnych kilkanaście metrów, aż udało mi się wyszarpnąć i uciec. Słyszałam jeszcze jak mnie woła:
[D] – Wracaj tutaj, nie uciekaj! Przecież chcę ci pomóc!
Chyba się mocno zawiódł, że nie skorzystałam z oferty.
Ależ wybredna jestem… :)
centrum miasta
Ocena:
184
(222)
Komentarze