Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#29745

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W związku z nadejściem wiosny zaczął się dla mnie i wielu innych posiadaczy sezon na działce.
Poszłam więc zrobić porządki i przy okazji skontrolować jak po zeszłorocznym katakliźmie odrasta mój żywopłot.

Kataklizm ma na imię Grześ i niech go piorun strzeli, jeśli w tym roku zarobi u mnie chociaż złotówkę.

Jestem osobą mało towarzyską, dlatego dookoła działki mam gęsty żywopłot. Gdyby przewidywał to regulamin działkowców, wykopałabym głęboką fosę, żeby ostatecznie rodzaj ludzki trzymać od mojej ostoi spokoju z daleka. Jednak żywa zasłona od świata rozrosła się w ogromne krzaczory, których sama nie dawałam rady okiełznać.
Grześ zaoferował się sam, że za opłatą doprowadzi moją graniczną roślinność do właściwego stanu.
Polecenie brzmiało : 20cm ponad siatkę, wyrównać od ścieżki rowerowej, zostawić wewnątrz w stanie nienaruszonym. Jasne? Mało skomplikowane? Nie dla Grzesia.
Zaopatrzony w narzędzia, rękawice, klucze i coś do picia pomaszerował.

Spodziewałam się go po 3-4 godzinach. Nie wraca. Po 6ciu poszłam go szukać.
Już schodząc ze wzniesienia ujrzałam widok, od którego ciśnienie mi skoczyło, a im byłam bliżej chęć mordu przysłaniała mi świat!
Żywopłot wyglądał jak poligon zryty pociskami, porzępolony niemiłosiernie. Miejscami sterczał pół metra nad płot, miejscami się za nim chował, ale to jeszcze nic. Przy samym płocie w wyciętej do samej siatki dziurze stał Grześ, kontemplując swoje dzieło i drapiąc się po łepetynie... Próbował załatać wyszarpaną dziurę obciętymi gałęziami, które już przywiędły od upału, wtykając to tu , to tam po patyku...
Na mój widok po drugiej stronie siatki, wzdrygnął się nerwowo.
- O, już jesteś? Fajnie, ten tego, ja już jakby kończę.

Dostałam istnego szału! Wpadłam na działkę jak rozpędzona lokomotywa i rzuciłam się na niego. Nie wiem, kto mnie jeszcze słuchał, ale do druku to się nie nadawało zupełnie. Na koniec zapowiedziałam, że teraz go tam zabiję, zakopię i udepczę i że będzie to z korzyścią dla społeczeństwa!

Przez dwa dni z pomocą kumpla równał krzaki pod sznurek, jak z resztą miał zrobić od początku. Do dziś jak mnie widzi, to przechodzi na druga stronę ulicy, rozpowiedział, że jestem czepialską cholerą, a żywopłot odrasta.

Jak już zarośnie zupełnie ogłoszę, że ma być taki dziki, bo prowadzę jedyny w Europie rezerwat Hefalumpów i nie ma ciachania, bo szlachetne zwierzęta muszą mieć cień i spokój.

ogrodnik

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 217 (263)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…