Historia z zimy. Nie było jakiegoś strasznego mrozu, ale temperatura oscylowała koło zera.
Wysiadam sobie z autobusu nocnego, co ważne sama, okolica niezbyt przyjemna, a na ławeczce śpi pan żulik. Podchodzę do niego, woń alkoholu zwala z nóg - no nic nawalony. Tyle się mówi o ludzkiej znieczulicy, więc dzwonię na miejską, coby go ktoś zabrał na wytrzeźwiałkę i człowieczyna nie zamarzł. Odebrał pan strażnik miejski [P]. Po wymienieniu serdecznego powitania, podaniu danych przeszliśmy do rozmowy właściwej.
[J] Chciałabym zgłosić że na przystanku nr 1, przy ulicy Piekielnej śpi człowiek w stanie nietrzeźwości.
[P] A próbowała go pani obudzić?
[J] Nie, jestem tutaj sama i szczerze to boję się budzić tego pana.
[P] To proszę go obudzić. Ja jestem po drugiej stronie słuchawki...
Witki mi opadły. Po wytłumaczeniu panu strażnikowi, że jednak nie zamierzam żulika budzić, przeszliśmy do dalszych supersprytnych pytań.
[J] Proszę pana, tego człowieka to trzeba na Kolską odwieźć...
[P] A ma pani samochód?
[J] Mam.
[P] To może pani go zawiezie na najbliższą komendę?
W tym momencie zbieram szczękę oblodzonego chodnika...
[J] Nie mogę, piłam alkohol.
[P] Piła pani, a ile, kiedy?
[J] Trzy lampki wina, godzinę temu.
[P] Aaa, to pani może prowadzić, proszę go przywieźć na najbliższy komisariat.
[J] Proszę pana, ja nie czuję się na siłach ani prowadzić, ani nawet budzić tego pana. Proszę tu kogoś przysłać.
[P] Ale ja nie mogę przyjąć od pani zgłoszenia.
[J] Dlaczego?
[P] Bo pani jest pijana!
Szczerze, po takim teksie nie znalazłam dobrej riposty. Pożegnałam się, rozłączyłam. Następnie zadzwoniłam na policję, która zabrała delikwenta.
Wysiadam sobie z autobusu nocnego, co ważne sama, okolica niezbyt przyjemna, a na ławeczce śpi pan żulik. Podchodzę do niego, woń alkoholu zwala z nóg - no nic nawalony. Tyle się mówi o ludzkiej znieczulicy, więc dzwonię na miejską, coby go ktoś zabrał na wytrzeźwiałkę i człowieczyna nie zamarzł. Odebrał pan strażnik miejski [P]. Po wymienieniu serdecznego powitania, podaniu danych przeszliśmy do rozmowy właściwej.
[J] Chciałabym zgłosić że na przystanku nr 1, przy ulicy Piekielnej śpi człowiek w stanie nietrzeźwości.
[P] A próbowała go pani obudzić?
[J] Nie, jestem tutaj sama i szczerze to boję się budzić tego pana.
[P] To proszę go obudzić. Ja jestem po drugiej stronie słuchawki...
Witki mi opadły. Po wytłumaczeniu panu strażnikowi, że jednak nie zamierzam żulika budzić, przeszliśmy do dalszych supersprytnych pytań.
[J] Proszę pana, tego człowieka to trzeba na Kolską odwieźć...
[P] A ma pani samochód?
[J] Mam.
[P] To może pani go zawiezie na najbliższą komendę?
W tym momencie zbieram szczękę oblodzonego chodnika...
[J] Nie mogę, piłam alkohol.
[P] Piła pani, a ile, kiedy?
[J] Trzy lampki wina, godzinę temu.
[P] Aaa, to pani może prowadzić, proszę go przywieźć na najbliższy komisariat.
[J] Proszę pana, ja nie czuję się na siłach ani prowadzić, ani nawet budzić tego pana. Proszę tu kogoś przysłać.
[P] Ale ja nie mogę przyjąć od pani zgłoszenia.
[J] Dlaczego?
[P] Bo pani jest pijana!
Szczerze, po takim teksie nie znalazłam dobrej riposty. Pożegnałam się, rozłączyłam. Następnie zadzwoniłam na policję, która zabrała delikwenta.
miasto moje Warszawa
Ocena:
1076
(1124)
Komentarze