Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30045

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znacie ten przypadek, kiedy ktoś przez pomyłkę wybierze wasz numer telefonu, a potem zamiast powiedzieć kulturalnie „Pomyłka, przepraszam, do widzenia” próbuje z wami dyskutować i tłumaczyć, że jednak jesteście wielbłądem? Bo ja niestety tak.

Mam dość łatwy do zapamiętania numer telefonu, powiedzmy XXX 123 133, pomyłki czasem się zdarzają, ale to mam ostatnio to jakaś masakra. Zaczęło się dwa tygodnie temu – godzina 7 rano, stoję na przystanku czekając na autobus, dzwoni jakiś nieznany numer, ale się wyświetla więc odbieram. W słuchawce słychać męski głos:

- Dziedobry, Marek Jakiśtam z tej strony, chciałbym zamówić te materiały jak się umawialiśmy. – Wymamrotane na jednym wdechu.
- Przykro mi, pomyłka.
- Ale żadna pomyłka, ja się umawiałem z pani szefem.
- To numer prywatny, przykro mi, do widzenia. – Nie będę się z facetem wykłócać, swoje wytłumaczyłam, zwłaszcza że już jechał mój autobus. Myślałam, że to koniec, ale gdzie tam – w autobusie nie słyszałam piknięcia sygnału (zawsze wyciszam przed pracą), ale jak wysiadłam, wyciągam telefon – 9 nieodebranych z tego samego numeru. I znowu dzwoni. Ki wariat?

Odebrałam, tylko po to żeby wytłumaczyć panu, że się pomylił... ale nie dał mi dojść do słowa:
- Co to k*** za firma, ja twojego szefa znam, odbieraj jak się do ciebie dzwoni. – Pan był uparty i najwyraźniej stracił cierpliwość
- Pomylił pan numery, proszę dać mi spokój.
- No, ale czy to hurtowania budowlana ABC?
- Nie, to numer prywatny.
- No, ale mi zapisali taki numer.
- Proszę pana, mam ten numer chyba od 10 lat i pierwsze słyszę o jakiejś hurtowni. Spieszę się. Do widzenia. – rozłączyłam zanim facet zareagował.

Dzień minął mi jakże spokojnie i uznałam sprawę za zakończoną. Przedwcześnie. Ten sam numer zadzwonił dwa dni później, tym razem w porze popołudniowej. Ten sam facet nie dając mi dojść do słowa zaczął dyktować listę zakupów z workami cementu na czele. Przerwałam niekulturalnie i zwróciłam panu uwagę, że pomylił się już po raz drugi.
- Ale mi taki numer dali!
- Proszę pana, a skąd ja panu teraz cement wezmę? To jest pomyłka.
- Ale hurtownia ABC?
- Nie. Do widzenia. – Zachowałam się brzydko, niekulturalnie, ale kit – mam dość.

Pan zadzwonił następnego dnia – ponownie rano, ale tym razem ok. 9. Nie odebrałam. Potem jeszcze raz. I jeszcze. Wyłączyłam telefon, bo nie miałam zamiaru ani odbierać, ani ciągle odrzucać połączeń, ani tym bardziej czekać aż mi całkiem baterię rozładuje. Włączyłam aparat dopiero po powrocie do domu, licząc, że pan się zniechęci, ale późnym popołudniem – znowu. Wkurzyłam się. Odebrałam.

- Hurtownia ABC, słucham.
- Dziedobry, Marek Jakiśtam z tej strony. Chciałbym jednak zamówić te materiały jak się umawialiśmy w zeszłym tygodniu.
- Ależ oczywiście. Już zapisuję. – I wysłuchałam całej listy budowlanych pojęć, z których znam przeznaczenie może kilku. I potwierdziłam adres. I termin – do końca tygodnia. Pożegnałam się miło.

Cały zeszły tydzień spoglądałam z lękiem na telefon, czekając na stos inwektyw za mój mały wybryk. Cisza. Chyba zamówił osobiście.

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1060 (1104)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…