Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#30489

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia przypomniała mi się po przeczytaniu historii rl24.
Ja też jakiś czas temu miałam przyjemność ze wspomnianym przez nią windykatorem.
Sprawa zaczęła się pewnego pięknego dnia, około 2 lata temu. Dostałam pismo, że przejęli moje zadłużenie, które mam od bardzo dawna, i mogą mi dać 20% rabatu na odsetki (czy jakoś tak, w każdym bądź razie zdziwiło mnie to), jeśli tylko się z nimi skontaktuję, najlepiej telefonicznie, bo i czasu nie wiele. I tyle. No, i jeszcze kwota długu. Chwyciłam więc za telefon i dzwonię. W rozmowie z całkiem miłą panią udało mi się dowiedzieć od kogo zadłużenie przejęli i że powinnam zapłacić już, teraz, żeby mieć spokój i rabat. Albo rozłożyć na raty, ale to już bez rabaciku. Jakoś tak wyszło, że się z panią nie dogadałyśmy co do rodzaju spłaty, a że jako uczennica jeszcze nie pracująca, to i spłaty tej się nie podjęłam.
I tu się zaczęło robić mniej przjemnie. Zaczęły się telefony o co najmniej dziwnych porach (bo jak za normalną porę uznać 8 rano w sobotę, albo okolice godziny 22?) z coraz mniej miłymi panami i paniami. I cała sprawa też zaczęła robić się dziwna, bo okazało się, że ′bardzo dawno′ znaczy 10 lat temu (nadmienię tylko, że pierwsze pismo przyszło mniej więcej miesiąc po moich 18 urodzinach). Czyli że mając lat 8 stworzyłam sobie zadłużenie. I to w pewnym wydawnictwie, które specjalizuje się w prenumeratach i sprzedaży poprzez kioski. Czy muszę dodawać, że nigdy nic nie prenumerowałam? W rodzinie popytałam, nikt nic nie wie.
Po kolejnych próbach dowiedzenia się czegoś więcej i przy każdorazowym tłumaczeniu sprawy kolejnym konsultantom(?) nagle nastąpiła błoga cisza.
Znaczy się, zmieniłam numer telefonu, a że umowa nie jest na mnie, to nie mają jak go zdobyć. Pisma nadal raz na jakiś czas się pojawiają, ale uparcie je ignoruję.
Zastanawia mnie teraz tylko, jak to możliwe, że przez 10 lat nie miałam o całej sprawie zielonego pojęcia, skoro adres cały czas mam ten sam. No i oczywiście o co w tym wszystkim w końcu chodzi.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 50 (86)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…