Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#31820

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stoję w kolejce, na poczcie.
Przede mną kilka osób, między innymi dziewczyna z około 4-5 letnim chłopczykiem.
Dzieciak nie potrafi ustać minuty w miejscu. To, że biega to drobiazg, ale do tego wydaje dźwięk pracującej kosiarki, warcząc i "jeżdżąc" małym autkiem po wszystkich blatach, stołach, parapetach, zrzuca przy tym ze świstem wszystko co tam napotka, blankiety, ulotki...

Zmiana zajęcia.
Teraz biega pełnym gazem wbijając się w kolejkę co chwilę w innym miejscu, żeby przedostać się na drugą stronę. Ludzie zaprawieni "z byka" odsuwają mu się z drogi, jak zdążą. Dźwięk kosiarki, przechodzi z warczenia w wycie i piski wysokiej częstotliwości...

- Może pani uspokoić dziecko? - Odzywam się jako jedyna, mimo, że wszyscy już coś burczą pod nosem, lub ostentacyjnie zaciskają usta.
- Dziecko musi się wybiegać, bo potem w domu rozrabia. - Odpowiada z wyższością dziewczyna.
- To może niech biega na boisku lub podwórku?
- On biega tam gdzie chce, robi to co chce i nie będę na niego krzyczeć, bo pani tak się podoba.

Dziewczyna podaje dziecku batona. Nie jest to chyba dobry pomysł, bo jest gorąco i baton wyraźnie zmienia konsystencję. Mały bierze słodycz w obie ręce i już jest cały upitolony czekoladą. Rozgląda się, w co by się tu wytrzeć. Startuje do kogoś z kolejki, ten cofa się gwałtownie więc wyciera się o stół i ławkę gdzie ludzie wypełniają dokumenty, zostawiając długą brunatną smugę.
Szukam w torebce chusteczek.
Nie zdążyłam.

Jakiś pan z kolejki za mną nie wytrzymał i odciąga dzieciaka za łokieć, w kierunku mamuśki.
- Pani syn brudzi wszystko czego się dotknie, niech mu pani wytrze ręce.
- Ani mi się śni. - Paniusia na to. - Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko!

W tym momencie "brudne i szczęśliwe dziecko" przesuwa obiema rękami z góry na dół po spodniach opiekunki, wycierając dokładnie czekoladę z paluszków.
Wybuch jaki nastąpił, spowodował nerwowe drgnięcie wszystkich obecnych na poczcie.

- Ty durny gówniarzu! Coś ty zrobił?! - Wrzasnęła nagle oburzona pani i uderzyła syna po rękach - Ty gnojku! Zobacz jak ja teraz wyglądam?! - I chlast małego po głowie, prawie po twarzy. - Ty szczeniaku! - Chlast, chlast, chlast...

Wystartowałam, żeby odciągnąć drące się dziecko, ale ubiegła mnie jakaś pani. Chłopczyk wrzeszczy na całe gardło, na gołych nogach, rękach, szyi czerwienieją ślady razów. Matka macha łapami na każdego kto się zbliża. Piekło na kółkach. Wyleciała pani zza szybki, wyszła kierowniczka. Panią uspakajają w jednym kącie, chłopaczka w drugim.

Poczułam się strasznie głupio i wyszłam z poczty.
Widząc i słysząc popisy małego, zaprawiona z główki w czułe miejsce, sama miałam ochotę go potelepać z lekka za szmaty, albo jakoś uciszyć, przywiązać do ławki czy coś w tym rodzaju, bo cholernie działał mi na nerwy, ale po tym co zobaczyłam...
Gdyby nie interwencja ludzi z kolejki kobieta chyba by go zatłukła. A może to właśnie nasze zwracanie uwagi ją sprowokowało?

I tak źle i niedobrze

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (759)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…