Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32187

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia marketowa sprzed kilku dni.

W jak zwykle napiętym harmonogramie tego pięknego słonecznego i bardzo ciepłego dnia, pojawiło się nagłe 45-minutowe "okienko". Jako że byłem 5 min drogi od domu, pierwsza myśl: odpocząć! Ale zaraz przyszła druga: przecież zakupy już odkładam z dnia na dzień kolejny raz, a codzienna pizza nadszarpuje budżet... Zatem za trzy minuty już parkowałem pod centrum handlowym - co ważne, jak się później okazało - z jego "tyłu", a nie na dużym parkingu od frontu.
Spędziłem więc kolejne pół godziny na rajdzie pomiędzy regałami, czego efektem był wózek pełny wiktuałów. Zapłaciłem i jadę do auta.

Tutaj pojawia się problem - przeładowałem zawartość wózka do bagażnika i rozejrzałem się w poszukiwaniu wiaty, gdzie mogę przypiąć wózek i odzyskać moje 2 złocisze.
Na horyzoncie takiej nie znalazłem, a wziąwszy pod uwagę dobiegający końca wolny czas, konieczność zawiezienia mrożonek i lodów do domu, do tego już nieco spływanie potem, nie uśmiechało mi się wracać z wózkiem pod supermarket po drugiej stronie galerii ani gnać na drugą stronę parkingu. Wtem zobaczyłem pana żulika, który zmierzał w moją stronę, więc rzuciłem krótkie pytanie:
- Chce pan zarobić 2 złote?
- No jasne!
- To odwiezie sobie pan wózek.
- Prosta sprawa, dzięki!

Pozornie wszyscy zadowoleni. Tylko pozornie, bowiem naszą krótką dyskusję słyszała siedząca obok starsza pani handlująca kwiatkami (pewnie zerwanymi gdzieś nieopodal) i nie omieszkała jej skomentować:
- A mi to, ku*wa, nie da!

Nie ma jak życzliwość...

sklepy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 706 (786)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…