Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32241

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Szukam pracownika. Po ostatnich przejściach mam trochę obaw przed pozostawieniem komuś swojego dobytku, ale nie ma wyboru. Rozmów nie prowadziłam w swojej kwiaciarni, co jest bardzo ważne, a o czym przekonacie się na końcu. W ogłoszeniu nie podałam adresu, ani numeru telefonu, tylko adres email (typu: praca-kwiaciarnia@xx.pl).

Zacznijmy oczywiście od tego, że szukam osoby z doświadczeniem, żebym mogła zostawić taką osobę samą. Wymagam też prawa jazdy (ktoś musi jeździć po kwiaty kiedy pojadę na urlop).

Oczywiście, aplikacji przyszło dziesiątki. Nie ma sensu wspominać o osobach, które przysłały maile z buziaczków, czy innych laseczek88, itd oraz braku nawet słowa w mailu, czy choćby tytułu, bo to się zawsze zdarza.

W końcu wyłuskałam z tej chmary ludzi dokładnie 28 osób. W części aplikacji nie było informacji o prawie jazdy, więc takie osoby pytałam przez telefon. Najczęstszą odpowiedzią było j*bnięcie słuchawką.

Druga sprawa to oczywiście notoryczne nieprzychodzenie na rozmowę. Każda próba dodzwonienia się kończyła się najpierw nieodbieraniem, a potem odrzucaniem moich połączeń. Z 28 zrobiło się 11 osób.

Dziewczyny przychodziły różne. Niektóre z WIELKIMI tipsami, które uniemożliwiają, lub przynajmniej mocno utrudniają pracę, a na informację o potrzebie zdjęcia tego badziewia z paznokci, reagowały oburzeniem.

Jedno dziewczę oznajmiło, że w lipcu jedzie na trzytygodniowy urlop, więc będzie chciała mieć w tym czasie wolne. Cóż, podziękowałam, bo nie szukam kogoś, kto po miesiącu pracy pójdzie sobie na urlop (przy okazji wspomnę, że dziewczę nie pracowało od ponad pół roku).

Inna znowu uznała, że kwiaty potrafi układać każdy, więc wpisała w CV fikcyjne doświadczenie. Podczas rozmowy nie była dość chętna do zademonstrowania swoich umiejętności, więc kazałam jej odtworzyć bukiet z wystawy, co oczywiście jej nie wyszło.

Kolejna przyleciała z koleżanką, która wychwalała ją pod niebiosa, mimo ewidentnych braków w wiedzy i technice. Okazało się też, że jednak nie ma prawa jazdy, ale "jak ją zatrudnię, to zrobi".

I wisienka na torcie.

Dostałam CV od osoby, która w doświadczeniu wpisała moją kwiaciarnię. Bez adresu, tylko nazwa i zakres obowiązków. Do tego dołączyła skan rekomendacji ODE MNIE, z odręcznym podpisem, który nie przypominał mojego ani trochę.

Z wielką przyjemnością zaprosiłam panią na rozmowę kwalifikacyjną i na szczęście przyszła. Nigdy nie zapomnę jej miny po moim przedstawieniu się. Oczywiście nie obeszło się bez zebrania ode mnie opieprzu i zagrożenia sądem, zanim uciekła w podskokach.

Koniec końców znalazłam dwie osoby i czekam teraz na dni próbne.

Skomentuj (74) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1078 (1122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…