Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32424

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Córka znajomej mojej siostry miała właśnie pierwszą komunię. Dzień piękny, słoneczny. Dziewczynka, nazwijmy ją Kasia poszła do ogródka, aby się pobawić. Jak już wspomniałam, pogoda ładna, więc paradowała w spódniczce bez rajstop. Nagle poczuła dość moce ukłucie, krzyknęła. Znajoma co sił w nogach biegnie do dziecka. Ewidentnie ślad jakiś jest, nie ma na co czekać. Kasia spytana, czy widziała żmiję odpowiedziała, że zobaczyła tylko poruszenie trawy. Natychmiast kazała córce wsiąść do samochodu. Jadą do najbliższego szpitala, powiatowego. Na miejscu [P]iekielna pielęgniarka i [Z]najoma:

[Z]- Dziecko było w ogrodzie, najprawdopodobniej ukąsiła ją żmija.
[P](ogląda nogę)- Spokojnie, to nie od żmii! Pewnie się przewróciła, noga spuchła, a teraz przyznać się boi. Ja to mogę tylko powiedzieć, jaką ma pani kupić maść na opuchliznę, nic więcej.
[Z]- Jak pani może?!- znajoma cała w nerwach, bo noga puchnie coraz bardziej, a tu jej pomocy odmawiają. - Niech pani da jej zastrzyk, to jest poważna sprawa. Nie może pani tak zostawić!
[P]- Nie pracuję tu od dziś, znam się lepiej. Chcę pani tą maść, czy nie?

Znajoma opuściła pomieszczenie strasznie nerwowa, na skraju wytrzymania. Biegiem do samochodu, postanawia zabrać córkę do szpitala wojewódzkiego. Jest oddalony o ok. 40km., ale w tej sytuacji nie może czekać na dalszy przebieg wydarzeń. Kiedy były już na miejscy Kasia miała opuchnięte całe nogi, brzuch oraz klatkę piersiową. Tam natychmiast dostała 6(!) zastrzyków. Zajęli się nią tak, jak należy, teraz dziewczynka ma się dobrze.

I pomyśleć, że przez głupotę, bo inaczej tego nazwać nie idzie, mogłoby umrzeć dziecko, któremu można było pomóc. Mam nadzieję, że piekielna, która odesłała Kasię do domu już długo nie popracuje.

służba_zdrowia

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 841 (899)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…