zarchiwizowany
Skomentuj
(20)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
O piekielności pseudohodowli słów kilka.
Podsłuchane w autobusie od siedzących za moimi plecami pań z psami marki york.
Jedna z pań miała sunię kupioną z "hodowli". Sunia jako "ostatnia w miocie nie dostała rodowodu" (bo jak wiemy, ostatnie rodowodu nie dostają...). Sunia ma chore nerki i jest na specjalnej diecie. Ale pani miała zapędy hodowlane i sunię pokryła. Bo przecież rasowa, po rodowodowych rodzicach, tylko pecha miała i ostatnia. Sunia urodziła 7 szczeniąt. "I one codziennie zdychały! Po jednym!". Zostały 3. Dwa pieski i jedna suczka, slaba, matka ją odrzuciła i trzeba było odkarmić ręcznie. Owa suczka została w rodzinie, dwa pieski zostały sprzedane. Suczka, a jakże! Ma chore nerki. I do interesu trzeba bylo jeszcze dołożyć, bo weterynarz, bo mleko dla szczeniaka... Pani pokryła suczkę ten raz i już więcej nie chce. Za duże koszty i za dużo stresu.
A druga pani? Druga pani też miała ostatniego szczeniaka z miotu... O ewentualnym kryciu nic nie mówiła.
Eh... Ciekawe czy dożyję czasów, kiedy ludzie zrozumieją, że każdy pies po hodowlanych rodzicach (czyli psach mających rodowów i licencję hodowlaną) otrzymmuje rodowód. Nawet ostatni w miocie. Nawet ten bez łapy czy z innym defektem. I czy ci wielcy miłośnicy zrozumieją kiedyś, że rozmnażanie psów z wadami to kopiowanie tychże wad, pogłębianie ich i krzywdzenie tych zwierząt?
Podsłuchane w autobusie od siedzących za moimi plecami pań z psami marki york.
Jedna z pań miała sunię kupioną z "hodowli". Sunia jako "ostatnia w miocie nie dostała rodowodu" (bo jak wiemy, ostatnie rodowodu nie dostają...). Sunia ma chore nerki i jest na specjalnej diecie. Ale pani miała zapędy hodowlane i sunię pokryła. Bo przecież rasowa, po rodowodowych rodzicach, tylko pecha miała i ostatnia. Sunia urodziła 7 szczeniąt. "I one codziennie zdychały! Po jednym!". Zostały 3. Dwa pieski i jedna suczka, slaba, matka ją odrzuciła i trzeba było odkarmić ręcznie. Owa suczka została w rodzinie, dwa pieski zostały sprzedane. Suczka, a jakże! Ma chore nerki. I do interesu trzeba bylo jeszcze dołożyć, bo weterynarz, bo mleko dla szczeniaka... Pani pokryła suczkę ten raz i już więcej nie chce. Za duże koszty i za dużo stresu.
A druga pani? Druga pani też miała ostatniego szczeniaka z miotu... O ewentualnym kryciu nic nie mówiła.
Eh... Ciekawe czy dożyję czasów, kiedy ludzie zrozumieją, że każdy pies po hodowlanych rodzicach (czyli psach mających rodowów i licencję hodowlaną) otrzymmuje rodowód. Nawet ostatni w miocie. Nawet ten bez łapy czy z innym defektem. I czy ci wielcy miłośnicy zrozumieją kiedyś, że rozmnażanie psów z wadami to kopiowanie tychże wad, pogłębianie ich i krzywdzenie tych zwierząt?
MZK Toruń
Ocena:
104
(192)
Komentarze