Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32782

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ze 3 lata temu moja już-była-żona zarabiała na życie sprzątaniem.
Trafiła się jej fucha: nowo wybudowany blok. Najpierw do doczyszczenia po budowie, potem do utrzymywania porządku jako gospodarz (gospodyni) domu. Poprosiła mnie, żebym z nią pojechał na negocjacje i ewentualnie pomógł w doczyszczaniu w dni, gdy będę miał wolne. Jedziemy na miejsce obejrzeć obiekt. Bloki są dwa, 10 i 4 piętrowy, połączone łącznikiem i małe patio pomiędzy nimi. Obchodzimy wszystko dookoła, uzgadniamy zakres obowiązków i wynagrodzenie. Trochę nas dziwi, że blok do doczyszczenia po budowie, a już mieszkają ludzie, ale nie takie rzeczy się zdarzają.

Umowa podpisana, stawka dla nas zadowalająca, ale poniżej średniej na rynku. Bierzemy się do roboty. Jak to po budowie: pełno pyłu, jakieś deski, wiaderka, na klatkach na szybach od zewnątrz zaschnięty tynk, itp. W trakcie roboty poznajemy pana konserwatora (nazwijmy go Krzysztof), który jest zatrudniony przez wspólnotę jako tzw złota rączka. Facet bardzo inteligentny, jest z nim o czym pogadać. Od niego przez kolejne dni dowiadujemy się, że:
- Owszem, blok jest nowo wybudowany. O ile można uznać 3 lata za "nowo".
- Owszem, były tu inne firmy sprzątające.
- Owszem, mieszkańcy od 3 lat żyją w takim syfie.
- Owszem, narzekają, ale kolejne panie i firmy sprzątające rezygnują po miesiącu.

Po kilku miesiącach owocnej współpracy (blok doczyszczony na błysk, mieszkańcy pieją z zachwytu) wspólnota powiadamia moją ex, że niestety nie podpiszą z nią kolejnej umowy. Są zadowoleni, lokatorzy też, ale jest za drogo.

Pojechałem tam z ciekawości po ok pół roku. Wiosna. Na korytarzach rozmazane, zaschnięte błoto chyba jeszcze z grudnia. Na parapetach, skrzynkach pocztowych, itd., warstwa kurzu, w której powstały chyba nowe gatunki flory i fauny. Napotkany pan Krzysztof informuje, że znów - co miesiąc, to nowa firma, blok powoli zarasta brudem.

Wychodząc napotykam (P)ana ze wspólnoty - wypatrzył mnie przez okno. Prawie się na mnie rzuca. Że on się nie może dodzwonić do mojej żony (w między czasie zmieniła numer), że bardzo by chciał, żebyśmy wrócili, bo lokatorzy go w końcu zlinczują, itd.

Ja: - Nie ma problemu.
P: - Za X zł, jak poprzednio?
Ja: - Nie, za Y (X plus 50%).
P: - Co??? Nie, poprzednio było X!
Ja: - Tak, ma pan rację, to było poprzednio. A teraz jest inaczej.

Nie dogadaliśmy się. Czasem przejeżdżam koło tego bloku, zachodzę pogadać z panem Krzysztofem. Nic się nie zmieniło. Nie wiem, jak ludzie mogą tam mieszkać.

blok

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (666)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…