zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Przeczytana niedawno historia http://piekielni.pl/30990 nie jest przypadkiem odosobnionym.
Tym razem w wydaniu Angielskim :)
Otóż przebywam właśnie z rodzinką na wczasach w Hiszpanii, w jednej z uroczych mieścinek w "De La Costa Brava".
Hotel 3 gwiazdkowy (jak większość w okolicy), do morza 600m, w ośrodku basem restauracja, stołówka, dyskotek i barki z napojami.
All Inclusive.
80% Anglicy, reszta mieszanina z całego kontynentu i nie tylko :)
Dzień pierwszy. Wstajemy rano, tak koło 8.00 na śniadanko i po drodze mijamy basen, wszystkie leżaki w liczbie około 250 sztuk ładnie ustawione i przykryte ręcznikami. No ok. Może z wczoraj myślę. Wieczorem widzę jak obsługa składa i myje wszystkie leżaki.
Dzień drugi, wstałem tuż po 6.00, wychodzę na taras i co widzę ?
Biegających kilku angoli ze stertą ręczników i zajmujących leżaki.
Kolejne dni to samo.
Nie odchodzą od basenu dalej niż po drinki.
Oczywiście na basen przychodzą dopiero po obiedzie, a do tego czasu leżaki zajęte. Ba, nawet za obrys ośrodka nie wychodzą. Skoro All Inclusive, to po co wyłazić i płacić za coś więcej.
Zapytacie skąd wiem że to angole?
Ano stąd, że razem z połową z nich, jednym samolotem z Londynu przyleciała moja siostra z mężem i córeczką. Nie umieją słowa w innym języku, nie mają żadnej kultury i wieczorami robią taką oborę, że wszyscy inni wychodzą.
I to wszystko za 200€/osoba za tydzień pobytu.
W "lepszych" hotelach tydzień kosztuje 400€ i nie jest All Inclusive. Tam Angoli nie ma.
Uprzedzę pytania, dlaczego ten hotel wybraliśmy? Bo tani, a my potrzebujemy jedynie miejsce do spania, gdyż całe dnie i tak spędzamy poza ośrodkiem.
I kolejne. Obsługa hotelowa, wyposażenie, jedzenie i wszystko inne od strony hotelowej bez najmniejszego zarzutu. Zainteresowanym podam adres hotelu na PW.
Tym razem w wydaniu Angielskim :)
Otóż przebywam właśnie z rodzinką na wczasach w Hiszpanii, w jednej z uroczych mieścinek w "De La Costa Brava".
Hotel 3 gwiazdkowy (jak większość w okolicy), do morza 600m, w ośrodku basem restauracja, stołówka, dyskotek i barki z napojami.
All Inclusive.
80% Anglicy, reszta mieszanina z całego kontynentu i nie tylko :)
Dzień pierwszy. Wstajemy rano, tak koło 8.00 na śniadanko i po drodze mijamy basen, wszystkie leżaki w liczbie około 250 sztuk ładnie ustawione i przykryte ręcznikami. No ok. Może z wczoraj myślę. Wieczorem widzę jak obsługa składa i myje wszystkie leżaki.
Dzień drugi, wstałem tuż po 6.00, wychodzę na taras i co widzę ?
Biegających kilku angoli ze stertą ręczników i zajmujących leżaki.
Kolejne dni to samo.
Nie odchodzą od basenu dalej niż po drinki.
Oczywiście na basen przychodzą dopiero po obiedzie, a do tego czasu leżaki zajęte. Ba, nawet za obrys ośrodka nie wychodzą. Skoro All Inclusive, to po co wyłazić i płacić za coś więcej.
Zapytacie skąd wiem że to angole?
Ano stąd, że razem z połową z nich, jednym samolotem z Londynu przyleciała moja siostra z mężem i córeczką. Nie umieją słowa w innym języku, nie mają żadnej kultury i wieczorami robią taką oborę, że wszyscy inni wychodzą.
I to wszystko za 200€/osoba za tydzień pobytu.
W "lepszych" hotelach tydzień kosztuje 400€ i nie jest All Inclusive. Tam Angoli nie ma.
Uprzedzę pytania, dlaczego ten hotel wybraliśmy? Bo tani, a my potrzebujemy jedynie miejsce do spania, gdyż całe dnie i tak spędzamy poza ośrodkiem.
I kolejne. Obsługa hotelowa, wyposażenie, jedzenie i wszystko inne od strony hotelowej bez najmniejszego zarzutu. Zainteresowanym podam adres hotelu na PW.
zagranica wczasy hotel basen leżaki
Ocena:
52
(168)
Komentarze