Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33007

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akcja działa się w tramwaju w stolicy, jakieś 6 lat temu. Nie był on zapełniony. Było kilka wolnych miejsc siedzących. Wsiadłam z moim chłopakiem do pojazdu. Postanowiłam postać po długiej podróży, by rozprostować nogi, a mój luby po całym dniu na nogach i załatwiania spraw już zamierzał siadać, tym bardziej, że nie najlepiej się czuł.

Starsza pani w wieku emerytalnym, z laską w ręce, biegła do tramwaju (i to dosyć żwawo), za nią próbował nadążyć mąż. Klapnęła szybciutko na siedzenie za moim [L]ubym i w momencie kiedy siadał, podłożyła mu reklamówkę pod cztery litery. Było to tak szybko, że nie zdążyłam go uprzedzić i na reklamówkę z teczką usiadł. Momentalnie podniósł się z siedzenia, czując że usiadł na coś, czego przed chwilą w tym miejscu na pewno nie widział, zorientował się, że za nim staruszka podłożyła to w ostatniej chwili. Uznał gest za bezczelny i po prostu reklamówkę zdjął z siedzenia i jej podał, po czym ponownie usiadł na miejsce.
W tym momencie [S]tarsza pani do niego oburzona:

[S]: Co pan wyrabia?! Nie widzi pan, że zajęte?! Mąż ma tutaj usiąść! Co za dzisiejsza młodzież! Kompletnie niewychowana!
[L]: Po pierwsze, proszę na mnie nie krzyczeć, bo słuch mam bardzo dobry. A po drugie, to pani jest niewychowana, ponieważ nie podkłada się komuś w trakcie siadania rzeczy na siedzenie. Nawet tej reklamówki nie miałem jak zauważyć zanim usiadłem.
[S]: Młody jesteś! Sobie postoisz!

Całej sytuacji przyglądał się w milczeniu zdyszany i zażenowany [M]ąż owej pani, ja zaś się zagotowałam, ponieważ mój chłopak tego dnia nie najlepiej się czuł, pomimo owego młodego wieku (młodych czasem też jakieś choróbsko rozłoży, albo wypadek spotka). Patrząc na to nie powstrzymałam się i wtrąciłam swoje trzy grosze.

[J]: Pani ma tyle werwy za dwóch chłopów, że może pani ustąpić swojemu mężowi miejsce i postać. To, że człowiek młody, nie zawsze znaczy, że zdrowy. Tak energicznie pani biegła do tramwaju, że nie wiem po co pani laska. Do ozdoby, czy przeganiania ludzi z miejsc?
[S]: A ty k*rwa jego adwokatka, czy co?
[J]: Proszę pani, nie pamiętam, żebyśmy przeszły na ty, poza tym proszę kulturalniej, bo w tramwaju też są małe dzieci! Nie widzi pani, że mój chłopak nie najlepiej się czuje?!
[M] odezwał się cicho i błagalnie: Kochanie, uspokój się.
[S]: Cicho Tadziu!
W tym momencie mój luby pozieleniał i zwymiotował.
[S] zaczęła się drzeć: Co za hołota pijana, jak tak można!
Pani zamierzała znowu zwyzywać nas oboje. Mój chłopak trzeźwy aczkolwiek struty, nie miał ochoty się odzywać, czemu wcale się nie dziwię. Olałam jej wrzaski i zaczęłam szukać pospiesznie wody i chusteczek w torbie. W pewnym momencie...

[M]: Zamknij ryj i daj tym biednym ludziom spokój! Siedzimy na dupach całe dnie, to sobie możemy postać dla odmiany, żeby kości rozprostować!

W tym momencie myślałam, że zaraz z moim lubym zaczniemy zbierać szczęki z podłogi. Kobiecina oniemiała, próbowała coś jeszcze burknąć, ale groźnym spojrzeniem mąż jej to wyperswadował.

Tramwaj

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 914 (1006)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…