Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#33070

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam kiedyś w sklepie spożywczo-monopolowym całodobowym.
Właściciel nigdy nam bilonu nie przynosił, więc drobnych na zmianie nocnej było tyle, ile się za dnia udało uzbierać. Drobne mają to do siebie, że się kończą i cudownie z nieba nie spadają do kasy.

Sobota, godzina ok 3 w nocy, drobnych (takich po 50gr, 20gr, 10 gr i 5gr) brak w kasie. Pan dokonuje zakupu na kwotę 5,6 i podaje mi banknot 20 zł. Proszę o końcówkę 60gr ponieważ będę miała problem z wydaniem reszty. Usłyszałam, że on swoje prawa zna i ja jako sprzedawca mam mu obowiązek wydać nie ważne czym płaci. W sumie racja.
Poinformowałam pana, że w takim wypadku będę zmuszona mu 40 gr wydać bardzo drobno.

Wydałam resztę: banknot 10zł, 2 monety po 2zł i końcówkę 40gr po 2 gr. Nie była to złośliwość z mojej strony, po prostu inaczej nie miałam.
Pan schował 14zł do portfela, na resztę się mnie spytał co to ma być. Powiedziałam, iż uprzedzałam że wydam drobno.
Pan wziął drobniaki i rzucił mi nimi w twarz, mówiąc, że taką resztę to ja se mogę wsadzić w cztery litery i wyszedł.

Zawsze myślałam, że pieniądz to pieniądz. Dla niektórych jednak nie.

Sklep

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (871)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…