Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu brałam udział w pewnym programie. Przyjechali do nas studenci z partnerskiej uczelni. W sumie było nas jakieś dwadzieścia osób i głównie posługiwaliśmy się angielskim, jako że studenci ci byli z zagranicy. Cała grupa mieszkała w hotelu, a żeby nie było problemów z wydawaniem kluczy do pokoi itp. to nosiliśmy zawsze identyfikatory.

Historia ta wydarzyła się, kiedy całą grupą staliśmy na przystanku, żeby jechać na uczelnię. Generalnie byłam mocno zamotana, bo od rana kursowałam między hotelem i uczelnią, pilnując sprzętu nagłaśniającego. Grupa była mocno rozbawiona i rozmowa toczyła się w najlepsze, kiedy nagle coś mnie pociągnęło za szyję. Spojrzałam w dół, a tam młokos czyta informacje na moim identyfikatorze. Przeczytał, puścił, podszedł do następnej osoby. Potem zauważyłam, że zaczepia ludzi z naszej grupy, duka coś po angielsku. Nie zawracałam sobie nim głowy za bardzo, bo nasi goście byli rozbawieni rozmową z dzieciakiem.

I wtedy sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić czy ten sprzęt nagłaśniający jest faktycznie na miejscu i działający. Torebka otwarta, telefonu brak. Telefonu, który kupiłam dwa tygodnie wcześniej, a na który odkładałam prawie rok. Pociemniało mi przed oczami. Właśnie nadjechał nasz autobus, a ja nie mogłam wsiąść, bo może trzeba się było wrócić do hotelu, chociaż byłam pewna, że miałam telefon jak wychodziliśmy. Ponieważ przeszukiwałam po raz setny torebkę koledzy z grupy zauważyli, że coś jest nie tak. Już po chwili trzymali dzieciaka i pytali go czy wziął mój telefon. Dzieciak się wyrwał i podbiegł do starszej pani , która stała obok, krzycząc, że go biją, mordują, żywcem ze skóry obdzierają, "ciociu ratuj!". Pani obserwowała całą scenę wcześniej, więc młokosa zdzieliła torbą przez łeb raz, drugi i krzyknęła:
- Nie znam cię! Zostaw mnie w spokoju! Złodziej! Patologia!

I wtedy zadzwonił mój telefon. Wsunął się między kartki zeszytu. Generalnie spłonęłam rumieńcem, dzieciaka przeprosiłam, chłopakom się zrobiło głupio, ale też się ze mnie pośmiali. Pani natomiast chłopca przytuliła, a potem oburzona podeszła do pana, który w międzyczasie przyszedł na przystanek i opowiedziała, że "studenty", że patologia, że kłamczuchy, że niesłusznie biedne dziecko oskarżają, wyłudzacze, złodzieje... na szczęście nasz autobus nadjechał szybko, bo wokół pani zaczął zbierać się tłumek gotowy dokonać linczu.

A w autobusie wyjaśniła się tajemnica otwartej torebki. Kiedy otworzyłam portfel, żeby wyjąć z niego bilet, okazało się, że zubożałam o świeżo wybraną z bankomatu stówkę...

przystanek

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (246)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…