Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33226

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sylwestra i Nowy Rok spędziłam w podróży, na godzeniu się ze stratą portfela, a wraz z nim gotówki, wszystkich kart, legitymacji studenckiej, dowodu i jeszcze paru innych cennych rzeczy.

A było to tak:

Wieczorem w Sylwestra wsiadłam w autobus z Bielska-Białej do Krakowa. Bilet kupowałam u kierowcy: zapłaciłam, a resztę wraz z wydrukowanym biletem schowałam do portfela i poszłam szukać miejsca. Gdy już miejsce znalazłam, postanowiłam czym prędzej zdjąć z siebie kilka warstw ubrań, jako że temperatura w autobusie była znacznie wyższa niż na zewnątrz.
Właśnie wtedy musiałam w pośpiechu odłożyć portfel nie do torebki, a na siedzenie. Portfel musiał wpaść gdzieś w dziurę między siedzeniami, a ja usiadłam i o schowaniu portfela do torby zapomniałam.
Że portfela brak, zorientowałam się już na dworcu autobusowym w Krakowie, kiedy czekając na znajomego, który miał mnie odebrać chciałam skorzystać z tamtejszej toalety.
Wiadomo, panika, że co ja zrobię teraz w podróży bez pieniędzy, bez dokumentów. Mimo wszystko myślę, co się mogło stać. Szybko przypominam sobie, że ostatnio portfel miałam w autobusie, więc biegiem na płytę dworca.
Wysiadałam ostatnia, więc jest nadzieja, że nikt portfela koło mojego siedzenia nie zauważył i może nadal sobie tam leży. Niestety autobusu już nie było.
Nie bardzo wiedząc, co robić dalej, szukam na dworcu jakiegoś biura, może ktoś mi powie, gdzie te autobusy odjeżdżają albo da numer do kierowcy.
Biuro znalazłam, ale jedyni pracownicy, których tam zastałam to dwóch starszych ochroniarzy. Żadnego dyspozytora, kierownika, nikt. Wszyscy postanowili opuścić swoje stanowiska pracy, mimo że dyspozytor powinien być tam non-stop, no ale przecież sylwester.
Panowie z ochrony byli nawet sympatyczni i starali się mi pomóc, ale nie bardzo umieli. Znaleźli w biurze zeszyt z numerami na różne dworce i mówią, żeby dzwonić, że może tam ktoś pracuje i powie mi, co z tym autobusem i jego kierowcą.
Autobus jechał początkowo z Cieszyna. Dzwonię tam.

Ja: Dobry wieczór. Ja tu jechałam autobusem stąd dotąd o tej i o tej i w tym autobusie zostawiłam portfel. Czy pan mi może powiedzieć, czy można jakoś się skontaktować z kierowcą albo gdzie te autobusy mają parking?
Jakiś facet przepitym głosem: Ja zaraz sprawdzę (odkłada słuchawkę na chwilę). Nie mamy takiego autobusu.
Ja: Przecież nim przyjechałam, kilkanaście minut temu wysiadłam z niego w Krakowie.
Facet: To może nie od nas. Niech pani sprawdzi na bilecie, jakiego przewoźnika to autobus.
J: Bilet miałam w tym portfelu. Jak to nie od was, wyjechał z dworca w Cieszynie.
F: Ja nic nie wiem, niech pani poda nr kursu i nazwę przewoźnika z biletu.
J: Tłumaczę panu, że bilet jest w tym zgubionym portfelu. Na pewno ten autobus odjeżdżał z dworca w Cieszynie, bardzo proszę jeszcze raz sprawdzić.
F: Nie ma. Niech pani powie jaki przewoźnik
J (już zrezygnowana, ile można tłumaczyć): Nie wiem
F: To do widzenia.

I się rozłączył. Nie odbiera.

Więc ja znów do ochrony, ale nic nie wiedzą niestety i nie mogą mi pomóc.

Ja: To co ja mam zrobić? (już płaczę z tych nerwów)
Ochroniarz: Pani przyjdzie jutro, od 6 rano jest nowa zmiana, to dyspozytor przyjdzie i pani pomoże.

Sylwester jakoś przeszedł, biorąc pod uwagę okoliczności to nawet całkiem nieźle się bawiłam u znajomych. W Nowy Rok zmuszona byłam wstać o nieludzko wczesnej godzinie, ciemno, głucho, niektórzy dopiero co się położyli po imprezie, a ja już zrywam gospodarza z łóżka i razem jedziemy komunikacją miejską na dworzec, żeby o 6 stawić się już na miejscu i prosić dyspozytora o pomoc.
Przyjeżdżamy, a tam: jedynym, słownie jedynym pracownikiem obecnym na dworcu jest pani klozetowa, która twierdzi, że przed 9 to tu pewnie nikt nie przyjdzie. Zabawili się, jak wstaną to przyjdą. Nie wiadomo, o której, więc nie ma co czekać.
Mam jeszcze odrobinę nadziei, bo zauważyłam na rozkładzie, że za 20 minut odjeżdża autobus do Cieszyna, sprawdziłam, kursuje w Nowy Rok, liczę więc na to, że może będzie to ten sam autobus, którym ja przyjechałam wczoraj i może jakimś cudem nadal będzie tam mój portfel.
Udaję się więc na płytę dworca i czekam, czekam, czekam... Wraz ze mną około dwudziestu innych osób. Wszyscy wypatrujemy autobusu, który jednak nie przyjeżdża. Nikt nic nie wie, nie ma kogo zapytać, co się dzieje. Ludzie krążą po dworcu. Pani klozetowa twierdzi, że kierowca pewnie wczoraj sobie popił i dlatego nie przyjechał i nie przyjedzie. Po około pół godziny stania na mrozie ostatni najwytrwalsi zwątpili, że autobus się zjawi i ludzie się rozeszli, ja również.

Cała historia skończyła się tak, że jak już zdążyłam telefonicznie zastrzec wszystkie ważniejsze dokumenty, nadenerwować się co nie miara i pogodzić ze stratą zawartości portfela to po południu udało mi się zastać dyspozytorkę przy pracy. Dosłownie dwa telefony i już wiedziała, że portfel jest u pana Stasia, kierowcy takiej a takiej firmy przewozowej. Rzeczony pan Staś portfel z całą zawartością dostarczył następnego dnia i nawet dzwonił do mnie, czy na pewno wszystko jest. Bardzo, bardzo byłam wdzięczna pani dyspozytorce i panu kierowcy.

Gdzie piekielność? Piekielni moim zdaniem byli ci pracownicy, którzy olali swoje służbowe obowiązki, bo sylwester. Skoro mają płacone za dyżur to ich obowiązkiem jest tam być i pracować. Gdyby w sylwestra na miejscu był dyspozytor albo inny kompetentny pracownik obsługi, mogłabym całą sprawę załatwić w parę minut. Nie najadłabym się tylu nerwów i zostałoby mi oszczędzone zastrzeganie dokumentów i wyrabianie nowych.
Pomyślcie sobie też o tych pasażerach, którzy w Nowy Rok wstają w środku lodowatej nocy, żeby zdążyć na pierwszy autobus. Zapewne nie robią tego dla przyjemności, tylko dlatego, że muszą gdzieś dojechać. Wielu z nich wykosztowało się pewnie na taxi, bo w święto o tak wczesnej porze ciężko się jeździ komunikacją. Część może wymeldowała się już z hotelu. Marzną pół godziny na dworcu tylko po to, żeby przekonać się, że Nowy Rok zaczął się dla nich pechowo i autobusu nie będzie.
U mnie na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Raz jeszcze dzięki dyspozytorce i kierowcy, a tym co nie przyszli do pracy najchętniej życzyłabym sylwestrowej petardy w d*

pks kraków

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 49 (151)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…