Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33311

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wesele znajomego.
Po latach samotności i pracy na kontraktach, postanowił się wreszcie ożenić. Przywiózł sobie prześliczną, wpatrzoną w niego jak w tęczę dziewczynę, z południa Europy.
Jak ją pierwszy raz zobaczyłam, nadałam jej w myślach własne imię - Orchidea, tak delikatna i piękna jest jej uroda.

Wesele było w domu młodego, w rodzinnej wsi.
Ze strony dziewczyny tylko rodzice.
Gości zaproszono dużo, bo rodzina młodego liczna, do tego koledzy z pracy, przyjaciele. Między nimi koleżanka zza płotu, znajoma z dzieciństwa.

Ta właśnie, w trakcie wesela zapragnęła porozmawiać na osobności z panną młodą. Pod pozorem dodatkowych życzeń oddaliły się obie wśród uśmiechów i uścisków do ogrodu, gdzie brutalnie zaatakowała pannę młodą.
- Ty ku..o, ty znajdo, ty szmato! Jak to zrobiłaś?! Ja kocham go całe życie, a ty mi go zabrałaś...
Rzuciła się niespodziewanie z pięściami i z pazurami.
Na krzyki goście pognali na pomoc. Kilku chłopa nie dawało rady odciągnąć furiatki, polała się krew. Wezwano pogotowie do obu pań.
Piękna Orchidea ze szramami na twarzy i licznymi stłuczeniami wylądowała w szpitalu.

Przyjaciel w szoku. Znał sąsiadkę od pieluch, nigdy mu do głowy nie przyszło, że ta coś do niego czuje ani, że może być niebezpieczna.

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1186 (1282)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…