zarchiwizowany
Skomentuj
(44)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wesele znajomego.
Po latach samotności i pracy na kontraktach, postanowił się wreszcie ożenić. Przywiózł sobie prześliczną, wpatrzoną w niego jak w tęczę dziewczynę, z południa Europy.
Jak ją pierwszy raz zobaczyłam, nadałam jej w myślach własne imię - Orchidea, tak delikatna i piękna jest jej uroda.
Wesele było w domu młodego, w rodzinnej wsi.
Ze strony dziewczyny tylko rodzice.
Gości zaproszono dużo, bo rodzina młodego liczna, do tego koledzy z pracy, przyjaciele. Między nimi koleżanka zza płotu, znajoma z dzieciństwa.
Ta właśnie, w trakcie wesela zapragnęła porozmawiać na osobności z panną młodą. Pod pozorem dodatkowych życzeń oddaliły się obie wśród uśmiechów i uścisków do ogrodu, gdzie brutalnie zaatakowała pannę młodą.
- Ty ku..o, ty znajdo, ty szmato! Jak to zrobiłaś?! Ja kocham go całe życie, a ty mi go zabrałaś...
Rzuciła się niespodziewanie z pięściami i z pazurami.
Na krzyki goście pognali na pomoc. Kilku chłopa nie dawało rady odciągnąć furiatki, polała się krew. Wezwano pogotowie do obu pań.
Piękna Orchidea ze szramami na twarzy i licznymi stłuczeniami wylądowała w szpitalu.
Przyjaciel w szoku. Znał sąsiadkę od pieluch, nigdy mu do głowy nie przyszło, że ta coś do niego czuje ani, że może być niebezpieczna.
Po latach samotności i pracy na kontraktach, postanowił się wreszcie ożenić. Przywiózł sobie prześliczną, wpatrzoną w niego jak w tęczę dziewczynę, z południa Europy.
Jak ją pierwszy raz zobaczyłam, nadałam jej w myślach własne imię - Orchidea, tak delikatna i piękna jest jej uroda.
Wesele było w domu młodego, w rodzinnej wsi.
Ze strony dziewczyny tylko rodzice.
Gości zaproszono dużo, bo rodzina młodego liczna, do tego koledzy z pracy, przyjaciele. Między nimi koleżanka zza płotu, znajoma z dzieciństwa.
Ta właśnie, w trakcie wesela zapragnęła porozmawiać na osobności z panną młodą. Pod pozorem dodatkowych życzeń oddaliły się obie wśród uśmiechów i uścisków do ogrodu, gdzie brutalnie zaatakowała pannę młodą.
- Ty ku..o, ty znajdo, ty szmato! Jak to zrobiłaś?! Ja kocham go całe życie, a ty mi go zabrałaś...
Rzuciła się niespodziewanie z pięściami i z pazurami.
Na krzyki goście pognali na pomoc. Kilku chłopa nie dawało rady odciągnąć furiatki, polała się krew. Wezwano pogotowie do obu pań.
Piękna Orchidea ze szramami na twarzy i licznymi stłuczeniami wylądowała w szpitalu.
Przyjaciel w szoku. Znał sąsiadkę od pieluch, nigdy mu do głowy nie przyszło, że ta coś do niego czuje ani, że może być niebezpieczna.
Ocena:
1186
(1282)
Komentarze