Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33354

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W 2010 roku kupiłam quada. Nie jakiś megawypashypersprzęcicho- ot zwykły "chińczyk", ale dokumenty niezbędne do rejestracji posiadał.
Tak więc sprzęcik zarejestrowany, ubezpieczony i można śmigać po lekkich bezdrożach ;-)

STOP!!!

Quadzik ubezpieczony był w firmie na H., której nazwa kojarzy się z grecką boginią ogniska domowego.

Nie chciałam kontynuować ubezpieczenia w tej firmie, więc poszłam do swojego ubezpieczyciela.
Polisa wystawiona. Zostało jeszcze wypowiedzenie umowy u poprzedniego ubezpieczyciela. Miły pan z mojej ubezpieczalni wypisał mi druczek z rezygnacją w 2 egzemplarzach i jazda na pocztę, wysłać polecony.
Liścik wysłany jakieś 2 dni przed upływem terminu (nie było czasu wcześniej), potwierdzenie podbite i... święty spokój?
Taa jasne!!!!

Po miesiącu dostaję pismo z poprzedniej ubezpieczalni, że pismo dotarło po terminie i że trzeb przysłać znowu. No to jazda do punktu kser- kopia drugiego egzemplarza i na pocztę z kolejny poleconym.

Już? A właśnie, że nie!!!

Za kolejny miesiąc kolejne pismo, że nic do nich nie dotarło.

Wkurzyłam się nie na żarty, bo już miałam sytuację, że nie wypowiedziałam umowy i musiałam płacić odsetki firmie windykacyjnej, więc trochę się bałam.

No nic... Znowu ksero- tym razem druczek+ potwierdzenia nadania z dopiskiem "trzeci raz wysyłam!" i dopiero wtedy poskutkowało.

Mimo że quada nie mam już od ponad roku, mam jeszcze te potwierdzenia- tak na wszelki wypadek ;-)

ubezpieczenia i inna lichwa

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 28 (122)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…