Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

corrie

Zamieszcza historie od: 1 maja 2012 - 14:24
Ostatnio: 17 października 2020 - 16:47
  • Historii na głównej: 3 z 21
  • Punktów za historie: 4475
  • Komentarzy: 67
  • Punktów za komentarze: 152
 
zarchiwizowany

#49786

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
historia Krzysztofa 559 o refundacji przypomniała mi moją chyba jeszcze bardziej absurdalną.
W zeszłym miesiącu dostałam szczękościsku przez ósemkę (szczegóły nieważne). Ważne jest to, że pani doktor przepisała mi antybiotyk ze zniżką.
Idę więc do apteki, a tu miła pani mówi mi, że leku nie sprzeda ze zniżką z powodu źle wypisanej recepty.
Na pytanie, co jest źle usłyszałam, że DATA!
Tak, Drodzy Czytelnicy Piekielnych!!!
W dacie miesiąc był napisany cyfrą rzymską zamiast arabską i to już było niedopuszczalne!!!
Mimo niewielkiej różnicy w cenie, wróciłam do pani doktor poprawić receptę i uświadomić ją, jak wielki błąd popełniła ;-)

słuzba_zdrowia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 183 (229)
zarchiwizowany

#47856

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia bardziej zabawna niż piekielna, dlatego ni liczę na plusy. Ale ktoś może wraz ze mną wyrazi śmiech pełen zażenowania.

Służba zdrowia.

Nie będzie tu o złośliwych konowałach, ale o przepisach.
W sobotę byłam u dentysty. Problem z ósemką, szczękościsk, na co dostałam receptę na antybiotyk. Lek refundowany 50%- super. Idę z receptą do apteki, miła pani bierze receptę i... zonk!!!
-Ja pani tej recepty nie przyjmę na 50%, ponieważ data jest źle napisana.

WTF!!!
Otóż przepisy się co chwilę zmieniają i lekarze nie zawsze mogą nadążyć.
Problem stanowiła dwójka przy miesiącu luty. Zamiast arabska, była rzymska.
Powlokłam się do gabinetu poprawić nieszczęsną receptę.

Polska!!! By żyło się lepiej!!!

służba_zdrowia

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 108 (272)
zarchiwizowany

#47331

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Załamka, załamka i jeszcze raz załamka!!!
W sobotę byliśmy z chłopakiem w kościele na mszy w intencji jego zmarłej babci.
To, czego byłam świadkiem, przeszło ludzkie pojęcie!!!
Ale od początku. Usiedliśmy w przedostatniej ławce (nigdy nie pchamy się do przodu), ponieważ w ostatniej ławce siedziały mohery- tak jest!!- mohery!!!
Myślałam, że oszaleję!!! Jeszcze zanim zaczęła się msza, wysłuchałam historii o problemach z woreczkiem żółciowym jednej z nich i jak to nie mogła jeść pączków w tłusty czwartek. Wszystko wypowiedziane normalnym głosem a nie szeptem. Jak się zaczęły pieśni, to z innej "wyszła" niespełniona śpiewaczka operowa- tragedia!!! Głowa mnie rozbolała. No i oczywiście głośnych rozmów ciąg dalszy.
I niech ktoś jeszcze powie, że to młodzież źle się zachowuje w kościele!?

Kościół

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (17)

#42403

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jeden z największych absurdów polskiego prawa.
Jeśli twój pies kogoś pogryzie, ten ktoś może domagać się odszkodowania i najczęściej wygra.
Nieważne czy tym kimś jest włamywacz, który chciał cię okraść, czy idiota, który wtargnął na teren prywatny. Czego by właściciel posesji nie zrobił i tak będzie źle.

Kilka dni temu byliśmy z chłopakiem na zakupach. Pod naszą nieobecność na podwórko weszła sąsiadka bez pozwolenia. Zamiast wejść do domu, zaczęła łazić po podwórku aby obejrzeć sobie nasz dom (w trakcie remontu). Idiotka weszła do kojca, gdzie przebywa nasza suka (mieszaniec kaukaza z bernardynem) ze szczeniaczkiem. Oczywistym jest fakt, że nasza psinka ją ugryzła - zawsze broni swojego terenu, a jeszcze małe...

Baba została przez córkę zawieziona do lekarza wraz ze świadectwem szczepień. Dziś już odwiedzili nas przedstawiciele sanepidu i czekamy na inspekcję weterynaryjną.
Aż się boję pomyśleć, co będzie, jeśli zażądają odszkodowania.
Głupota ludzka i nieudolność naszego prawa mnie poraża.

Oto Polska właśnie

Skomentuj (40) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 823 (921)
zarchiwizowany

#39892

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Sytuacja sprzed kilku lat w poznańskim McDonaldzie.
Kumpela- wówczas uczennica gimnazjum- chciała zaszpanować przed Anglikiem znajomością jego języka i zadała pytanie:
- Sorry... What time it isn't? (dla niewtajemniczonych- której godziny nie ma?)

McDonald's

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (31)
zarchiwizowany

#37548

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kulturalne poskromienie meneli.

Biedronka dzisiaj

Podchodzę do kasy, kładę na taśmie moje małe zakupy.
Między moimi zakupami a produktami osoby przede mną ok. pół metra.
Kiedy kładłam ostatnią rzecz, ominęli mnie dwaj degustatorzy tanich trunków i kładą 2 piwa przed moimi zakupami.
Moje spojrzenie typu WTF, a ja z uśmiechem i grzecznym tonem do nich:
- nieładnie, panowie
Koleś się na mnie spojrzał, jakby chciał mnie zabić i wypala:
- no co?! My tylko dwie rzeczy mamy!!! To tylko sekundę potrwa!!!
- przepraszam, PROSZĘ PANA, ale nie tylko Panowie się śpieszą, a kolejka obowiązuje.

Żuliki zabrały swoje piwa i ustawiły się za mną, cały czas bełkocząc, że to by trwało tylko sekundę, ale do mnie się nie odezwali.

Może niektórzy uznają mnie za piekielną , ponieważ wyrzuciłam na koniec kolejki ludzi, którzy mieli dużo mniej zakupów niż ja.
Warto wiedzieć, że wpuściłabym ich, jakby poprosili, a nie potraktowali mnie jak idiotkę i liczyli, że nie zauważę.

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (36)
zarchiwizowany

#36747

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Coś o piekielnych rodzicach.

Często się mówi, że dzieci są okrutne. Same z siebie takie nie są.
Dzieci są istotami ciekawymi świata- to dorośli zaszczepiają w nich nietolerancję i nienawiść do inności czy chorych i słabszych.

Mając 7 lat, poszłam, jak większość moich rówieśników, do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Do naszej grupy trafił chłopiec z zespołem Downa dość mocno opóźniony- rodzice woleli chodzić po domach i zdobywać wyznawców Jehowy ()nie mam nic przeciwko im) zamiast zatroszczyć się o ćwiczenia i rehabilitację trzech chorych synów.

Nasza wychowawczyni okazała się wspaniałą kobietą i prowadziła zajęcia w taki sposób, że chłopak nie odstawał od grupy, mimo innego programu nauczania.nie było żadnej izolacji.

Marcin (powiedzmy, że takie miał imię) mieszkał w sąsiednim bloku, dlatego często wracaliśmy razem do domu.
Podczas jednego z powrotów, chciał poczęstować mnie chrupkami, ale nie miałam chęci na jedzenie.
Po powrocie do domu pochwaliłam się mamie i tu wyszła jej piekielność, bo odpowiedziała: " Nie bierz nic od niego, bo się zarazisz!!!"
Nie wiem, czy byłam złośliwa, czy też już wtedy miałam swój rozum, ale nie zniechęciła mnie wtedy do kontaktów z kolegą i dalej wracaliśmy razem do domu.

Druga historia ze szpitala.

Miałam 17 lat, gdy trafiłam na hematologię oddziału dziecięcego, na który również przyjęto dziecko z podejrzeniem żółtaczki. Tu piekielną okazała się babcia jednego z małych pacjentów, która zaczęła głośno lamentować: " Przecież to dziecko nie może być na oddziale z innymi dziećmi! trzeba je gdzieś zamknąć, bo inne dzieci pozaraża!!!"
Przez pół godziny ja- siedemnastoletnia gówniara tłumaczyłam babci, że żółtaczka to nie przeziębienie i z powietrza dzieci tego nie złapią.
Na szczęście dotarło i się uspokoiła.

Ciekawa jestem ilu rodziców wpaja swoim pociechom takie "ciekawostki"...

służba_zdrowia szkoła

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 107 (153)
zarchiwizowany

#33547

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Było już tyle o niekompetencji obsługi z PKO BP, że i ja dorzucę coś od siebie.

Akcja miała miejsce w nowotomyskim oddziale tegoż banku.
Jest tam o tyle dobrze, że jakiś czas temu wprowadzono system bez kolejkowy (bierze się numerek i czeka na wywołanie do odpowiedniego stanowiska).

Weszłam do tego banku w celu zapłacenia czynszu (tam jest to bez opłat), wzięłam numerek i okazało się, że tylko 2 osoby przede mną- super!

Mamy tam 6 stanowisk obsługi, z czego wtedy 3 były wolne. Właśnie zwolniła się "dwójka", pani przy okienku dopełnia formalności, a w tym czasie od "jedynki" podeszła (jak się zaraz okazało) jej znajoma. Pani z okienka zamiast wywoływać kolejną osobę ucięła sobie pogawędkę nie związaną z jej pracą na tyle głośno, że było słychać. Trwało to jakieś 15 minut, po czym koleżaneczka sobie poszła.

Na szczęście już dawno zlikwidowałam konto w tym banku a bywam tu tylko w związku z tą opłatą, ponieważ tu nigdy nie szanowano klientów.

PKO BP

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 5 (49)
zarchiwizowany

#33354

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W 2010 roku kupiłam quada. Nie jakiś megawypashypersprzęcicho- ot zwykły "chińczyk", ale dokumenty niezbędne do rejestracji posiadał.
Tak więc sprzęcik zarejestrowany, ubezpieczony i można śmigać po lekkich bezdrożach ;-)

STOP!!!

Quadzik ubezpieczony był w firmie na H., której nazwa kojarzy się z grecką boginią ogniska domowego.

Nie chciałam kontynuować ubezpieczenia w tej firmie, więc poszłam do swojego ubezpieczyciela.
Polisa wystawiona. Zostało jeszcze wypowiedzenie umowy u poprzedniego ubezpieczyciela. Miły pan z mojej ubezpieczalni wypisał mi druczek z rezygnacją w 2 egzemplarzach i jazda na pocztę, wysłać polecony.
Liścik wysłany jakieś 2 dni przed upływem terminu (nie było czasu wcześniej), potwierdzenie podbite i... święty spokój?
Taa jasne!!!!

Po miesiącu dostaję pismo z poprzedniej ubezpieczalni, że pismo dotarło po terminie i że trzeb przysłać znowu. No to jazda do punktu kser- kopia drugiego egzemplarza i na pocztę z kolejny poleconym.

Już? A właśnie, że nie!!!

Za kolejny miesiąc kolejne pismo, że nic do nich nie dotarło.

Wkurzyłam się nie na żarty, bo już miałam sytuację, że nie wypowiedziałam umowy i musiałam płacić odsetki firmie windykacyjnej, więc trochę się bałam.

No nic... Znowu ksero- tym razem druczek+ potwierdzenia nadania z dopiskiem "trzeci raz wysyłam!" i dopiero wtedy poskutkowało.

Mimo że quada nie mam już od ponad roku, mam jeszcze te potwierdzenia- tak na wszelki wypadek ;-)

ubezpieczenia i inna lichwa

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 28 (122)
zarchiwizowany

#33185

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia miała miejsce dziś- krótka, ale jeszcze mną trzęsie.

Wracam samochodem z pracy, jadę ulicą główną. Zbliżam się do skrzyżowania z drogą podporządkowaną z lewej strony.

Zauważam, że do "krzyżówki" zbliża się banda dzieciaków na skuterach (wiek ok. 16-18 lat)- grupa ok. 5 osób. Widzę, że większość skręca w lewo, ale, znając możliwości niektórych posiadaczy "odkurzaczy", ściągam nogę z gazu i trzymam ją nad pedałem hamulca. DZIĘKI BOGU!!!
Ze skrzyżowania, skręcając w lewo bez migacza, wyjeżdża na ulicę gówniara 2 metry od mojego samochodu.
Tylko zasada ograniczonego zaufania pozwoliła mi na szybką reakcję i przez gwałtowne hamowanie uratowała idiotkę od wywrotki i mój zderzak od zarysowania. Kiedy na nią zatrąbiłam, nawet się nie obejrzała tylko popędziła, rozpędzając się do 80km/h.

ulica

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (151)