Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33372

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się też historia ze szkoły.
Podstawówka, trzecia lub czwarta klasa, ja dziecko spokojne, nieśmiałe, nigdy nikomu nie wadziłam, nie przeszkadzałam, nie udzielałam się. Miałam tylko jedną wadę. Właściwie mam do dziś.
Mam dysgrafię , czyli bardzo brzydko piszę, zwłaszcza jak się śpieszę. Czasami sama siebie nie mogłam rozczytać.
Ale do rzeczy.
Lekcje historii zawsze były na ′spidzie′, Pani Nauczycielka strasznie szybko dyktowała wszystko, no więc ja szybko pisałam.
Aż pewnego pięknego dnia PN wywoływała po kolei każdego ucznia i sprawdzała jego zeszyt. Doszło też i do mnie.
Podchodzę, podaję zeszyt, a ona w krzyk:
[PN]: Co to jest?! To zeszyt do historii?! Wstyd! To jakaś szmata a nie zeszyt!
I machnęła tym zeszytem na środek klasy, tak że okładka odpadła od niego ;/
Ja oczy szklane, w klasie ani jednego szmeru, nic.
[PN] : Za tydzień przyniesiesz mi przepisany CAŁY zeszyt do sprawdzenia. Siadaj.

Cóż robić? Prze ryczałam w łazience dwie przerwy i do domu.
Cały weekend siedziałam nad tą historią. Przepisałam wszystko, a mozolnie mi szło strasznie. Każdy temat podkreślony, daty na kolorowo, jakieś ilustracje wojen powklejałam, wszystko pięknie ładnie , byle by tylko następnym razem nie krzyczała.
Zeszyt? Idealny!
5 się należało.
Wiecie co dostałam? NIC!
Bo po terminie i ona nie sprawdzi.

Wracając do domu, złapał mnie deszcz, cały plecak przemókł a z nim wszystkie zeszyty i książki.
Cała moja praca zmarnowana.
I tyle.

szkoła

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 46 (224)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…