Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33399

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mój dobry kolega, Robert, jest w związku z Haliną 10 lat, od 8 lat są małżeństwem, mają śliczną córę, dobry samochód, fajne mieszkanie, życie - sielanka, aż miło popatrzeć na tak doskonale dogadującą i wspierającą się parę. Ale początki mieli...mocne. Za sprawą kolegi, rzecz jasna:).

Poznali się dzięki koledze Roberta , który znał Halinę i postanowił ich ze sobą zeswatać. Halinka ładna, mądra dziewczyna, a i Robertowi niczego nie brakowało, tylko jakoś szczęścia do partnerów nie mieli. Kolega uznał, że będą do siebie świetnie pasować, więc ich ze sobą umówił.

Miejsce i data ustalone. I nadszedł "ten dzień"...Dziewoja ciekawa tak zachwalanego faceta, wystrojona, czeka w restauracji. Czeka. I czeka. Minęła umówiona godzina, a Robercika nie ma. Cóż, niezbyt przyjemna sytuacja, jak na pierwszą randkę, "ale może korki, może się zagapił, może przeprowadza babcię przez pasy, jeszcze chwilę poczekam" - pomyślała. I poczekała jeszcze godzinę.

Zła (delikatnie mówiąc) na Roberta, że niepoważny gość, na kolegę, że ją wystawił, i na siebie, że zgodziła się na randkę w ciemno, wróciła do domu.

Miesiąc później, kiedy wszyscy zapomnieli o tamtej sytuacji, zdarzyła się grubsza impreza, na której, oprócz kolegi - swata z dziewczyną, kilkoma innymi znajomymi, była i Halinka. I miał być Robert. Swat tłumaczył mocno zmieszany, że Robert jest nadal zainteresowany zawarciem znajomości, że coś mu wtedy wyskoczyło, a nie miał jak powiadomić, ale jak tylko się pojawi to wszystko wyjaśni, przeprosi i będzie jak w bajce. Jak się Halinka o tym dowiedziała, z nieskrywaną radochą zaczęła układać sobie w głowie monolog, pełen inwektyw, jaki chciała skierować w niepoważnego pana R. Standardowo, Robert się spóźniał. A Halinka coraz bardziej się ładowała.

Godzinę po ustalonej pojawił się On , zmierzał spokojnie, z piwkiem w ręku, do stolika. Halina, cholernie zła, wstała i zmierza w kierunku amanta - amatora, coraz szybciej, coraz bardziej pewna, że teraz go zmiażdży. Już była przy nim, już otwierała usta, żeby poczęstować facecika tym, na co zasłużył, kiedy On wypalił: "Możesz potrzymać mi piwo? Ja skoczę na parkiecik, potańczyć z tamtą laską".

Hamulec to mało powiedziane. Halinka tak potężnie dostała ciosem, że bezwiednie, bez słowa, przechwyciła piwo i została. Wbita w podłogę. Nie drgnęła ani o centymetr przez kilka minut...

Otrząsnęła się, kiedy Robercik wrócił do niej po paru minutach. Wrócił i rzucił: "Mogłaś się napić tego piwa, przecież jest gorąco, a stałaś tu trochę, przecież piwa ci nie będę żałował. Robert jestem".

Długo nie mogła, biedna Halina, dojść do siebie po tej akcji. Kto by pomyślał, że 2 lata później staną razem do ołtarza? Niezbadane są wyroki...

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 286 (362)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…