Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33810

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od lat mam pewien problem, który wydaje się błahy, ale ludzie interpretują go różnie. Mianowicie, moje dłonie drżą. Słabo, ale widać, gdy patrzy mi się na ręce. Nie sposób tego nie zauważyć, gdy się denerwuję, a zwłaszcza jeżeli coś wtedy trzymam. Wraz z wiekiem ludzie zaczęli myśleć, że mam problemy z alkoholem albo wciąż się czegoś boję. Najczęściej to pierwsze.

Umówiłam się na wizytę do neurologa, wytłumaczyłam sprawę. Przyjrzał się moim wyciągniętym dłoniom, orzekł, że nie widzi, żeby drżały, ale opukał co miał opukać i wypisał receptę na tabletki. Chciałam mimo wszystko wiedzieć, skąd się to drżenie bierze, więc niechętnie dał skierowanie na rezonans głowy i krwi na boreliozę. Kiedy zrobiłam rezonans i otrzymałam wyniki, przeczytałam, co i jak, chociaż nie znam się na medycznym bełkocie. Jasno jednak wynikało, że w okolicach przysadki mózgowej coś jest. Wynik na boreliozę ujemny.

Na kolejnej wizycie pokazałam wyniki, neurolog przejrzał, powiedział, że wszystko w porządku i wypisał kolejną dawkę leku. Poprosiłam o kolejne skierowanie na rezonans, tym razem na okolice przysadki, bo chce wiedzieć, co tam jest. Powiedział, że nie warto się przejmować, bo to takie maleństwo. Oznajmiłam, że skoro „maleństwa” nie powinno tam być, to chcę się go pozbyć. Wypisał.

Po kolejnym rezonansie wiedziałam już, że mam, prawdopodobnie torbiel. Poszłam do innego neurologa, tym razem była to kobieta. Wysłuchała, co mam do powiedzenia, wypytała gruntownie, spytała jak działa brany lek, obejrzała dłonie, opukała i skorzystała, że miałam przy sobie płyty z obu rezonansów i wyszła na moment je obejrzeć (poprzedni neurolog zadowolił się tym, co było na papierze). Oznajmiła, że jeżeli chodzi o moje ręce, to cierpię na drżenie samoistne i nie mam na nie większego wpływu (najczęściej winna jest genetyka). Radziła, żebym nie zażywała przepisanego leku codziennie, a tylko w wypadku sytuacji stresowych jak egzaminy, bo lekarstwo jest mocne i może mi uszkodzić układ nerwowy przy zbyt częstym i długim zażywaniu. W sprawie torbieli była bezsilne, bo nie jej dziedzina, dała skierowanie do endokrynologa .

Do endokrynologa udałam się z mamą. I całe szczęście. Weszłyśmy do gabinetu, ja usiadłam przed biurkiem, mama stanęła obok. Wyjaśniłam, jak tu trafiłam (drżenie, rezonans, chyba torbiel) i pokazałam wyniki rezonansów. Przejrzał je i zaczął wrzeszczeć:
- Natychmiast do kliniki! Natychmiast do doktor XXX! Natychmiast!
Gdybym nie siedziała, z pewnością nogi by się pode mną ugięły. Gapiłam się na faceta i otwierałam usta jak złota rybka. Na szczęście mama szybko otrząsnęła się z szoku:
- Jaka klinika?! Co jej jest?!
- Przecież ja nie mam tu sprzętu do czegoś takiego! Do kliniki! Natychmiast!
- Jakiej k*rwa kliniki?!
Lekarz zaczął mówić spokojniej:
- Córka ma torbiel lub gruczolaka na mózgu, w tej chwili trudno mi stwierdzić. W klinice będzie można to sprawdzić i w razie potrzeby usunąć. Na razie jest małe. I jedyne, co może się stać, gdy będzie za duże i zacznie uciskać, to że córka może się rano obudzić i będzie widzieć podwójnie. Jak się usunie, to wróci do normy.
Dalej rozmowa potoczyła się spokojnie, facet kazał zrobić badanie na poziom hormonów, badanie krwi i przepisał lek, który ma hamować wzrost torbieli/chłoniaka. Wyjaśnił, że gdyby urósł, to zabieg jest prosty, dostaną się do mózgu przez nos, z trzy dni poleżę i gotowe. Jeszcze przez godzinę po wyjściu z gabinetu ręce mi drżały jak potraktowane prądem.

Wyniki były w normie. Natomiast przez lek nie potrafiłam spać. Po tygodniu bezsennych nocy odłożyłam lek. Poinformowałam o tym lekarza, który był zaskoczony, bo dotąd żaden pacjent, a leczy od 20 lat, tak nie reagował i powinno się o mnie pracę naukową napisać. Zmienił lek, który z kolei sprawił, że przestałam miesiączkować. Odłożyłam go po rozmowie z ginekologiem, który był zaskoczony, że biorę lek na hormony, skoro mam je w normie. Cóż, o tym nie pomyślałam, będę szczera. Po odłożeniu tabletek nagle wrócił okres, a ja nie widziałam podwójnie :) Teraz szukam dobrego neurochirurga, który mógłby mnie oświecić, czy mogę paskudztwa z mózgu się bezpiecznie pozbyć i mieć jeden kłopot z głowy mniej.

lekarze

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 141 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…