Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#33925

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dziś będzie o młodym, wrednym stworzeniu, co zamieszkało nad moją, do pewnego czasu, oazą spokoju. Będzie też długo.
Jestem studentką, a jak tak to trzeba było wynająć jakieś lokum. Jest, udało się i tak sobie tu od 4 przeszło lat w jednym miejscu mieszkam. Sąsiedzi mili, oprócz jednej pani, z którą nie lubimy się od samego początku, ale tolerujemy się i tyle.
Nade mną mieszkała pewna starsza osoba, babcia mianowicie. Pewnego razu zawitała w moje skromne progi z prośbą o pomoc, o co dokładnie nie pamiętam. Oczywiście nie ma sprawy pomogłam. Od tego czasu Pani Babcia wpadała co jakiś czas, a to na kawę zaprosić, a to ciastko przynieść. Babcia spokojna nie wadziła nikomu, cisza spokój nad głową, no anioł nie kobieta. Jako, że Pani Babci mi było żal bo była samotna to wpadałam od czasu do czasu. Wysłuchałam opowieści o piekielnej córce tejże pani i kochanej wnuczce i prawnuku. Pewnego dnia Pani Babcia napomknęła, że może przeniesie się do wnuczki (z córką o mieszkanie prowadziła bój). No i pewnego (nie)pięknego dnia, Pani Babcia znikła, ani widu, ani słychu.
Mieszkam na parterze i obserwuję rotację ludzi, jako że blok jeden samotny, żadne osiedle. Znamy się wszyscy z widzenia. No i zauważyłam jakieś obce twarze, których nie znam. Koniec końców okazało się, że do tego mieszkania nade mną wprowadziła się córka owej Pani Babci wraz z córką. No i się zaczęło.
Dziewczę to, lat około 17-18 na pewno nie więcej. Niestety okazuje się, że pokój ma dokładnie nade mną. Skąd to wiem? Ano CODZIENNIE po KILKANAŚCIE godzin słucha muzyki, głośno...bardzo głośno. Nie da się odpocząć, nie mówiąc już o nauce. Jest to bardzo złe, wredne i zdemoralizowane dziewczę, jednak ma na to przyzwolenia matki, ale to już materiał na następną historię.
Ja i osoby mieszkające ze mną, bo muzyka dudni na całe mieszkanie, ale najbardziej dostaje się mi, niestety (skubana musi mieć dobry woofer), zaczęliśmy od zawieszania na drzwi kartek z prośbą, bardzo grzeczną, o zakup słuchawek, gdyż jest uciążliwa. Pomogło. Na tydzień. Potem zaczęły się pielgrzymki na górę, bo jak przychodzą do niej ′ziomki′ to ma się wrażenie, że jej koledzy to nie ludzie a stado koni. Czy można ciszej, bo nauka, bo to, bo tamto. Pomogło. Na 2 dni. I tak chodziliśmy, aż nam się znudziło. Dorwaliśmy matkę. Jej komentarz powalający " Ale Adusia powiedziała, że nie będzie używała słuchawek w domu". Nie pomaga na nią nic. Znajomi tej cholery palą na balkonie, rzucają pety, raz mało koleżanka nie dostała petem w łeb. Poszłam. Nie otworzyli. Mało tego jako, że ja również jestem palaczem i palę na balkonie sąsiedzi posądzają mnie i moich współlokatorów o śmiecenie petami, podczas kiedy ja mam grzecznie, jak normalny człowiek, dużą balkonową popielniczkę, pokazałam, tłumaczyłam, ale dalej jakoś krzywo na mnie patrzą.
Nie wiem czy powinnam wzywać policję. Ale chyba będę musiała, bo nie chcę się stąd wyprowadzać, mamy porządnego właściciela, blok nad samym jeziorem, cud, miód, malina. Tylko ta sąsiadka jakby robakiem w tej malinie.
Drodzy Piekielni, może Wy macie jakieś pomysły na tę małą gadzinę? I przepraszam za długość tego może trochę chaotycznego wywodu, ale tak siedzę z tym dudnieniem nad głową i zastanawiam się co do groma mam zrobić... :/

Jak dobrze mieć sąsiada.

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…