Znalazłam na trawniku pod kwiaciarnią iPhone′a. Zadzwoniłam do mamy właścicielki, powiedziała, że przekaże córce i ta na pewno przyjedzie po telefon następnego dnia.
Następnego dnia siedziałam w kwiaciarni i gawędziłam ze znajomą, kiedy zjawiła się właścicielka telefonu. Okazało się, że to stała klientka. Dziękowała mi prawie na kolanach, przyniosła domowe ciasto i już miała wychodzić, kiedy wtrąciła się [Z]najoma:
[Z]: Ale jak to tak! Dziewczyna ci(!) taki drogi telefon oddaje a ty jej kawałek zakalca przynosisz?! Tu się znaleźne należy, albo chociaż jakaś paczka!
Nigdy mi tak wstyd nie było. Znajomą pożegnałam w kilku żołnierskich słowach, a ciasto zjadłam z klientką przy herbacie.
Nie rozumiem takiego toku myślenia. Jeśli coś znajduję i mam możliwość odnalezienia właściciela, to po prostu to oddaję i nigdy nie wymagam za to nagrody, bo to w końcu nie moja własność.
P.S.: Ciasto było przepyszne. Do tej pory cieknie mi ślinka na wspomnienie o nim.
Następnego dnia siedziałam w kwiaciarni i gawędziłam ze znajomą, kiedy zjawiła się właścicielka telefonu. Okazało się, że to stała klientka. Dziękowała mi prawie na kolanach, przyniosła domowe ciasto i już miała wychodzić, kiedy wtrąciła się [Z]najoma:
[Z]: Ale jak to tak! Dziewczyna ci(!) taki drogi telefon oddaje a ty jej kawałek zakalca przynosisz?! Tu się znaleźne należy, albo chociaż jakaś paczka!
Nigdy mi tak wstyd nie było. Znajomą pożegnałam w kilku żołnierskich słowach, a ciasto zjadłam z klientką przy herbacie.
Nie rozumiem takiego toku myślenia. Jeśli coś znajduję i mam możliwość odnalezienia właściciela, to po prostu to oddaję i nigdy nie wymagam za to nagrody, bo to w końcu nie moja własność.
P.S.: Ciasto było przepyszne. Do tej pory cieknie mi ślinka na wspomnienie o nim.
Ocena:
859
(949)
Komentarze