Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34161

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia ejci (http://piekielni.pl/33216) przypomniała mi moją własną związaną z wenflonem. Historia po trochu zapamiętana, po trochu z opowieści mamy.

Otóż będąc gagatkiem (może 1 klasa podstawówki) wylądowałam w szpitalu.

Z pierwszym wenflonem nie było problemu. Pielęgniarka wbiła się za pierwszym razem, a sam wenflon trzymał się aż tydzień.

Ale trzeba zmienić. Tym razem wbijała mi się inna pani. Ale bardziej niż moja ręka interesowały ją ploteczki z drugą panią pielęgniarką, kawka, ciasteczko, nie na chwilę rozmawiać, i porządnie się wbije, nie widzi pani, że dziecko płacze?

Ta oczywiśnie nic, dalej gawędzi, nie zwraca nawet na moją mamę uwagi (bo po co?).
[Pielęgniarka]: -Z takim dzieckiem, to ja się jeszcze nigdy nie spotkałam. W ogóle żył nie widać!
Teraz się dziwię jakim cudem, bo zawsze miałam, i nadal mam, bardzo widoczne żyły.

Wbijała się te kilka razy, potem zmieniła rękę.

Do pokoju wkroczyła pani pielęgniarka [W]ybawczyni.
[W]: Co ty robisz?!
[P]: No wenflon wbijam.
[W]: Ale czemu tyle razy. Zrobiłabyś raz, a pożądnie, a nie ploteczki i kawka!

W tym momencie niemalże wyrwała starą igłe, do kosza, po czym wzięła nową, czystą, nieruszany nadgarstek i za pierwszym razem wbiła.

Mojej mamie ulżyło, podziękowała pielęgniarce, a ja dostałam lizaka na pocieszenie.

Skarga na panią pielęgniarke poszła, ale to i tak nic nie dało.
Za to mi zostało kilka niewielkich blizn na pamiątkę :)

służba_zdrowia

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 23 (133)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…