zarchiwizowany
Skomentuj
(16)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Na wstępie witam wszystkich serdecznie, gdyż jest to mój pierwszy wpis na Piekielnych.
W tym przypadku piekielna okazała się pewna (nazwijmy Ją) klientka.
Działo się to kilka lat temu. Kończyłem liceum wieczorowe i pracowałem sobie w jednej z siei sklepów. Nie w wielkim molochu gdzie to część rodzin spędza weekendy, a takiej mniejszej osiedlowej wersji.
Tak się zdarzyło że "ludzie z góry" zdecydowali na zrezygnowanie z ochrony co by nieco oszczędzić wydatki. Pracownicy sklepu przejęli te ochroniarskie obowiązki więc w czasie zwykłej pracy (jak wykładanie towaru, zbieranie pustych kartonów, wyłapywania produktów przeterminowanych itp.) Mieliśmy z wielką uwagą obserwować naszych klientów.
Któregoś dnia wykładam sobie spokojnie towar a tu kilka regałów wyżej nasz zastępca kierownika dyskretnie kiwa na mnie ręką. podchodzę do niego leniwie myśląc jaką to robótkę tym razem mi zleci ;) a on wskazuje mi pewna panią w wieku średnim, dość dobrze ubraną z wielką torebką na ramieniu która przeglądając stoisko z kawą co rusz wkładała którąś do swej przepastnej torby. Do póki pani nie przeszła by z tym przez linię kas, nic tak na prawdę nie można było zrobić a można było nawet spory opie...l od takich "klientów" dostać, więc nauczeni doświadczeniem postanowiliśmy spokojnie czekać. Pani powkładała jeszcze kilka kaw, jakieś kosmetyki, wzięła do łapy szczoteczkę do zębów i udała się zapłacić z towar.
Zapłaciła oczywiście tylko za ową szczoteczkę i dziarsko zmierza do wyjścia gdzie już na nią czekaliśmy.
Poprosiliśmy ją grzecznie na bok a po udowodnieniu próby kradzieży (na kilka stów!!! - kawy nie mówiąc już o kosmetykach potrafią być drogie) odprowadziliśmy ją na zaplecze i dzwonimy na policje.
Zostawiliśmy pod opieką kierownika który grzebał coś w komputerze i czekając na niebieskich poszliśmy sobie zapalić.
Myślicie że kolejna historia z złodziejem jakich wiele która właśnie dobiegła końca?
Otóż w czasie jak paliliśmy a kierownik na panią większej uwagi nie zwracał (uciec i tak nie miała jak bo komputer z grzebiącym przy nim kierownikiem stał przy drzwiach)włożyła do swojej torby jeszcze paczkę papieru do ksero, dwie pieczątki i czajnik elektryczny jaki inny klient przyniósł do reklamacji ;)
Jak widać pani żadnej okazji (nawet w oczekiwaniu na policję) przepuścić nie mogła.
W tym przypadku piekielna okazała się pewna (nazwijmy Ją) klientka.
Działo się to kilka lat temu. Kończyłem liceum wieczorowe i pracowałem sobie w jednej z siei sklepów. Nie w wielkim molochu gdzie to część rodzin spędza weekendy, a takiej mniejszej osiedlowej wersji.
Tak się zdarzyło że "ludzie z góry" zdecydowali na zrezygnowanie z ochrony co by nieco oszczędzić wydatki. Pracownicy sklepu przejęli te ochroniarskie obowiązki więc w czasie zwykłej pracy (jak wykładanie towaru, zbieranie pustych kartonów, wyłapywania produktów przeterminowanych itp.) Mieliśmy z wielką uwagą obserwować naszych klientów.
Któregoś dnia wykładam sobie spokojnie towar a tu kilka regałów wyżej nasz zastępca kierownika dyskretnie kiwa na mnie ręką. podchodzę do niego leniwie myśląc jaką to robótkę tym razem mi zleci ;) a on wskazuje mi pewna panią w wieku średnim, dość dobrze ubraną z wielką torebką na ramieniu która przeglądając stoisko z kawą co rusz wkładała którąś do swej przepastnej torby. Do póki pani nie przeszła by z tym przez linię kas, nic tak na prawdę nie można było zrobić a można było nawet spory opie...l od takich "klientów" dostać, więc nauczeni doświadczeniem postanowiliśmy spokojnie czekać. Pani powkładała jeszcze kilka kaw, jakieś kosmetyki, wzięła do łapy szczoteczkę do zębów i udała się zapłacić z towar.
Zapłaciła oczywiście tylko za ową szczoteczkę i dziarsko zmierza do wyjścia gdzie już na nią czekaliśmy.
Poprosiliśmy ją grzecznie na bok a po udowodnieniu próby kradzieży (na kilka stów!!! - kawy nie mówiąc już o kosmetykach potrafią być drogie) odprowadziliśmy ją na zaplecze i dzwonimy na policje.
Zostawiliśmy pod opieką kierownika który grzebał coś w komputerze i czekając na niebieskich poszliśmy sobie zapalić.
Myślicie że kolejna historia z złodziejem jakich wiele która właśnie dobiegła końca?
Otóż w czasie jak paliliśmy a kierownik na panią większej uwagi nie zwracał (uciec i tak nie miała jak bo komputer z grzebiącym przy nim kierownikiem stał przy drzwiach)włożyła do swojej torby jeszcze paczkę papieru do ksero, dwie pieczątki i czajnik elektryczny jaki inny klient przyniósł do reklamacji ;)
Jak widać pani żadnej okazji (nawet w oczekiwaniu na policję) przepuścić nie mogła.
sklepy
Ocena:
175
(217)
Komentarze