Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34519

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia, która może Was uchronić od mandatu.

Ostatnio na rynku pojawił się Lech Shandy (piwo z lemoniadą 2,6%).

Siedziałam sobie ze znajomym nad brzegiem Wisły. Ślicznie, ładnie, cieplutko, ptaszki śpiewają, słoneczko zachodzi, można by rzec utopia. Pełno studentów, wszyscy z piwkami. I nagle spod ziemi wyrasta dwóch strażników miejskich. Zauważyłam ich ze trzy metry od nas, mając akurat puszkę z napojem bogów przy ustach, więc nawet nie próbowałam robić szopki z chowaniem bro i tłumaczeniem, że to nie moje.

[S] Dzień dobry, Straż Miejska miasta stołecznego Warszawy. Poproszę dwa dowody osobiste, będą manaty za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym po 100zł.

Zła na siebie niesamowicie podałam strażnikowi swoją legitymację studencką i dowód kumpla (niemiecki, bo jak łatwo się domyślić jest Niemcem). Widać było, że służbista i nam nie odpuści.

[S] Co to jest?!
[J] Dokumenty...
[S] Ale ja prosiłem o dowody osobiste!
[J] Ja nie mam ze sobą dowodu, a kolega dał panu dowód niemiecki.
[S] Legitymacja nie jest dokumentem, a to to nawet nie wiem czy to jest dowód! Poproszę dwa POLSKIE dowody!
[J] Ale kolega nie ma polskiego dowodu, bo nie jest Polakiem, a je nie wzięłam. W dodatku legitymacja jest takim samym dokumentem jak dowód na pana potrzeby.
[S] Nie! Proszę mi dać dwa polskie dowody!
[J] Mam je wyczarować?!
[S] Tak.

I tu zaczęłam machać rękami jakby nad czarodziejską kulą i powtarzając abrakadabra. Gość zdębiał.

[J] Nie udało się. Muszę więcej ćwiczyć.

Strażnik się zapowietrzył, wziął moją legitymację i zaczyna wypisywać mandat. Pisze sobie pisze, oddał mi dokument i daje zeszycik abym swą rączką postawiła trzy krzyżyki. I tu mnie tchnęło.

[J] A jakie musi być stężenie alkoholu w napoju, żeby zostało ono uznane za alkohol? - wiem, składnia zdania brawurowa...
[S] Nie rozumiem pytania.
[J] Jaki musi być procent alkoholu w napoju, żeby nie można go było pić w miejscu publicznym?
[S] Nie rozumiem pytania - znowu spotkałam ożywiony toster...
[J] ILE MUSI BYĆ ALKOHOLU W PIWIE, ŻEBY PAN MÓGŁ MI DAĆ MANDAT ZA PICIE GO TUTAJ?
[S] 3,2% (zmyślam, nie pamiętam dokładnie, ale na bank więcej niż 3%)
[J] Ale Shandy ma tylko 2,6%
[S] Wiem.

I tak stoi i się na mnie patrzy.

[S] No podpisuje pani?
[J] Nie...
[S] Dlaczego?
[J] Bo nie piję alkoholu?
[S] Przecież pije pani piwo.
[J] Ale najwidoczniej w świetle prawa nie jest ono alkoholem.
[S] No to co?

Gówno, myślę sobie. Popatrzył jeszcze przez chwilę, po czym zabrał mi książeczkę i zwyczajnie poszedł bez słowa.

Ja siedziałam w takim szoku, że nawet nie pomyślałam, żeby na człowieka złożyć skargę.

A wiecie co jest w tej historii najlepsze? Że mój znajomy chyba, jako obcokrajowiec, nie mógłby dostać mandatu kredytowego i musiałby zapłacić na miejscu. A wtedy, jak prawdziwi studenci, byliśmy w posiadaniu 7zł, papierosów i karty z minusowym saldem, więc pewnie musiałby pojechać na komendę...

I jeszcze bardzo pozytywny akcent. Kilka dni później poszliśmy ze znajomymi w czwórkę do parku, usiedliśmy na najbardziej widocznej ławeczce i zaczęliśmy sączyć Shandy.

Nagle patrzmy, a idzie patrol (2 wojskowych i 2 policjantów). Idą, jakby nie mogli, powolutku, kroczek za kroczkiem, uśmiechają się do nas, cały czas zwalniają dochodząc i dając nam czas na ukrycie puszek.

Ale dotarli. I jeden z policjantów zaczyna ze mną taki dialog.
[P] Oj, pijemy w miejscu publicznym Lecha...
[J] Pijemy...
[P] A wszyscy państwo piją, czy te cztery puszki to pani?
[J] Wszyscy.
[P] Czy muszę poprosić o cztery dowody, nie o jeden?
[J] Na to wygląda.
[P] Na pewno te cztery piwa nie są pani?
[J] Nie. Ale wie pan co, to jest Shandy, on ma tylko 2,6%...
[P] Aaa, faktycznie, przepraszam. No to życzymy miłego wieczoru, tylko proszę wyrzucić puszki później, do widzenia.

I odeszli z uśmiechem.

miasto me Wawa

Skomentuj (85) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 873 (1047)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…