Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#34548

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niecały rok temu zaczęłam studia. Taki moj los, że pochodzę z małego miasta, gdzie uczelni nie ma, więc wypadało znaleźć coś do mieszkania w trakcie nauki. Gdzie najtaniej? W akademiku, rzecz jasna. Papiery złożone, miejsce przyznane, pokój przydzielony. Trafił mi akademik najdalszy z możliwych, dojazd zajmował mi 40 do 60 minut w jedną stronę. Trudno, można wcześniej wstać. Problem pojawił się inny.

Kiedy dojechałam na miejsce, okazało się, że pokój jest w opłakanym stanie. Rozpadające się łóżko, fotel jak po ataku wściekłych kotów, wszędzie walające się śmieci. Ktoś wyraźnie tam mieszkał. Sprawa zgłoszona do administracji, dziki lokator wypędzony, pokój doprowadzony do porządku.

Kilka dni później odkryłyśmy ze współlokatorką, że po pościeli coś chodzi. Zapewne część osób domyśliła się już, co. Pluskwy. Paskudztwo, które gryzie, pije krew i w skrajnym wypadku może doprowadzić do wizyty w szpitalu (słyszałam, że blizny mogą nigdy nie zniknąć). Znów wizyta w administracji, przeprowadzka tylko z najważniejszymi rzeczami i wielkie pranie. W pokoju dezynsekcja.

Na czym dezynsekcja polegała? Przyszedł kierownik akademika z najtańszym środkiem owadobójczym i spryskał pościel. Resztę płynu przyniósł nam na wszelki wypadek. Szkoda tylko, że ten "wszelki wypadek" odkryłyśmy już wcześniej. W nowym pokoju pluskwy były jeszcze gorsze. Ja spałam na krzesłach lub stole po 2-3 godziny na noc. Jedna ze współlokatorek nie spała wcale. Druga drzemała na górze piętrowego łóżka z nadzieją, że tam nic nie ma.
Rano kolejna wizyta w administracji i naprawdę wściekły kierownik. Sam znalazł nam miejsce w innym akademiku, pozwolił przenocować z czwartku na piątek (żebyśmy tego nie zaniosły i tam; w domu przeprowadziłyśmy wszystkie porządną dezynsekcję środkiem typowo przeciw pluskwom; w moim przypadku - przed domem). W całym akademiku zarządzono dezynsekcję.

Wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? Rok wcześniej także znaleziono w tym pokoju pluskwy i przeprowadzono dezynsekcję. Pokój miał być wyłączony z użytku. Powinien tam być przeprowadzony generalny remont, obejmujący m.in. zerwanie i tak odpadającej klepki oraz wyrzucenie wszelkich materaców, krzeseł czy innych obitych mebli, szafy też aż proszą się o wymianę. Nie był. Po tegorocznej akcji znów miał być wyłączony z użytku. I zgadnijcie, który pokój przyznano mi w tegorocznej akcji kwaterunkowej? Dokładnie ten sam. Na szczęście ktoś poszedł po rozum do głowy i mnie stamtąd przeniesiono. I tylko dzięki temu uniknęłam choroby psychicznej i kolejnych blizn (tak, to paskudztwo zdążyło dobrać mi się do nóg). Nie wierzę, że teraz tam nic nie ma.

Akademik

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (216)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…