Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34601

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj zostałam piekielną. Najwyraźniej mój chłopak też.

Jeszcze załatwiając kwestie przeprowadzkowe mojego chłopaka, jedziemy do jego rodzinnego miasta wspaniałym pociągiem. Siedzimy, nie wadzimy nikomu, w końcu podróż całkiem długa, to nawet przysypiamy.

Na następnej stacji (a więc spokój nie był nam dany na długo) wsiadała pani z dzieckiem - chłopaczek może z 7 czy 8 lat, ale już po 5 minutach chciałam go zaatakować, udusić, wyrzucić przez okno, a matkę namówić aby spróbowała jeszcze raz, bo to dziecko jej nie wyszło.
Ale jestem uprzejma i miła, to i zachowałam to w głowie.

Nie mam awersji do dzieci w tym wieku, jednak nie wiem... Kamil?... Kamilek był uciążliwy. Było trochę ludzi, a on biegał w te i wewte, znikał na błogosławione 10-15 minut gdzie zwykle odprowadzał go konduktor, bo znajdował go 2-3 WAGONY dalej. Dziecko uderzało nas po kolanach, kopało bagaże (w tym moją torbę z laptopem, którą miałam na kolanach), krzyczał jak Tarzan przy spotkaniu jakiegoś pnia kroczem i ogólnie nie dawał żyć. I się ślinił - pluł na rękę i wycierał np. w fotel.

Mama? Nic. Elegancka pani koło 30-tki nie robiła NIC.
Prosiliśmy, że może jednak coś zrobi? Nie, Kamilek jest żywym dzieckiem i się nudzi.

A więc... gdzie nasza piekielność? Rozpoczęliśmy 3 razy rozmowę na tematy luźne, nieco głośniej niż na ucho.

1 rozmowa: dzieciak znowu wrócił po 15 minutach odprowadzony.
- Kurczę, martwię się o Krzysia, wiesz? - Mówię do swojego [C]hłopaka. - Ma dopiero 4 latka, ciocia go spuściła z oka w pociągu na 5 minut i już 3 tydzień jak go nie ma. Znajdą go?
[C]- Nie wiem, ostatnio molestowanie dzieci to głośny temat, czasami po dziecku nie widać aż nie skończy 15 lat i nie wyjdzie jakiś uraz z dzieciństwa. - Rzecze mądrze. - Albo porwania dla okupu lub sprzedaż organów? Nic miłego.

Kobieta niechętnie na nas popatrzyła i już mówiła Kamilkowi, aby się nie oddalał. Raz. Potem znowu latał w te i wewte jak z poparzeniem.

2 rozmowa: dzieciak kopie mnie w buty; noszę glany, więc niby nic, ale mnie to irytuje. Tak, uprzejme prośby, aby nie stukał, nie pomagały.
[Ja] - Mam nadzieję, że szybko skończy się jazda. Nie dotykaj mnie nawet małym palcem, bo zwymiotuję jak nic. Niepotrzebnie dzisiaj tyle zjadłam, każde szturchnięcie sprawia, że już czuję posmak wymiotów w ustach...
[C] - Nie martw się, tym razem na pewno ci się uda wcelować w woreczek. A jak nie to trudno, i tak cię będę kochał!

Szturchnięcie buta, ja łapię się za usta.
Matka siedzi naprzeciwko mnie. Odciąga na siłę synka, aby mnie nie kopał. Udało się na 30 minut.

3 rozmowa: dzieciak liże szyby; serio, liże szyby językiem od strony korytarza. Z obu stron. Albo liże rękę, kładzie na fotelu i znowu liże z tymi "kłaczkami"....
[C] rozbawionym tonem: - A mówiłem ci co się stało w ostatnią moją wyprawę do Warszawy?
[Ja]- Nie, co się stało!
[C]- Szukam wolnego przedziału, a tu proszę ja ciebie tyłek męski przyklejony do szyby! Od razu puściłem klamkę obrzydzony na co otwiera mi panienka ze spuszczonymi gaciami mówiąc "My z kochaniem zaraz skończymy, on szybko dochodzi!". Teraz non stop noszę takie mokre chusteczki bo brzydzę się czegokolwiek dotknąć... Spodnie od razu piorę po przyjechaniu do domu...
[BTW - historia prawdziwa z jego wyprawy ostatniej...]

Kobieta się zapowietrzyła. Szybko wytarła dziecku usta chusteczką, złapała za swoją torbę i powiedziała do nas:
- PRZESIADAMY SIĘ! PAŃSTWO SIĘ NA MNIE UWZIĘLI!
[C] zakłopotany powiedział
- No... to nie my zmuszamy dziecko aby lizało szybę z możliwymi śladami odbytu....

Pani z dzieckiem odeszła. ALLELUJA.

Nie mogliśmy zmienić miejsca, bo wszędzie było pełno ludzi. Ale widać pani znalazła.

pe ka

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1148 (1212)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…