Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#34767

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś jeździłam w karetce pogotowia na wolontariacie. Było to dość dawno temu. Byłam na jednej z podstacji w małej miejscowości. Karetka na rejon tylko jedna.

Było nudne, spokojne popołudnie, drzemałam sobie na wersalce, herbata stygła na stoliku w kącie. Inni albo czytali gazetę, albo oglądali jakiś film.

W końcu błogi spokój przerywa skrzek dyspozytorki w radiu. Wyjazd do kobiety nieprzytomnej z napadami drgawkowymi i zaburzeniami oddychania. Miejscowość oddalona kilka km stąd. Pakujemy się do dyliżansu i jedziemy.

Gdy na miejsce dotarliśmy, sprzęt w łapy i idziemy do domu. Skoczny burek wita nas przy wejściu, rodzinka oczywiście też. Sąsiedzi zza płotu przyglądają się.
Starsza pani doprowadza nas do pacjentki i tu się powoli zaczyna.

Pacjentka siedzi sobie dumnie w fotelu i najwyraźniej nic jej nie jest oprócz zdenerwowania (chyba się nakręciła na przyjazd pogotowia). Kobieta przytomna, kontaktująca, oddech prawidłowy, nic nie boli, nic nie strzyka - okaz zdrowia, bynajmniej nie kwalifikowała się do wyjazdu.
Okazało się, że babsko samo do siebie wezwało karetkę, bo do lekarza miało daleko, a jej leki się skończyły i ona doktora po receptę prosić chce.

Mało tego... Mieliśmy też drugie wezwanie jak wchodziliśmy do domu kobiety. Bóle w klatce piersiowej.
Babę opieprzyliśmy dosłownie w trakcie wychodzenia, zapakowaliśmy się i recepty nie daliśmy. Szybko jedziemy na gwizdkach do kolejnego wezwania, które było w miejscowości, gdzie jest podstacja, kilka ulic dalej.

Na miejscu starszy pan już nie miał tętna. Żona staruszka w ryk i nie wie co robić, krzyczy tylko ciągle stojąc nad wątłym ciałem "ratujcie!". Ekipa starała się jak mogła, niestety nie udało się pana odratować.

Wtedy miałam ochotę wrócić do tej baby i jej tak natłuc, żeby zapamiętała po wszystkie czasy, że karetka to nie przychodnia na kółkach i wzywa się ją tylko w poważnych przypadkach, wymagających natychmiastowej opieki medycznej.

I tak oto ta piekielna historia się kończy. Można wprost powiedzieć, że ta głupia p*zda przez swoje lenistwo i głupotę pośrednio zabiła człowieka, bo gdyby nie ona, moglibyśmy zdążyć i uratować człowieka.
Wybaczcie określenie, ale pomimo upływu lat, wciąż mną trzęsie na wspomnienie o tej sytuacji...

Kiedy długo czekacie na karetkę, błagam nie myślcie, że się obijamy i nam się nie spieszy i mamy w nosie pacjenta. Często właśnie z powodu takich idiotów i idiotek jak wyżej wymienione babsko nie docieramy na czas.

Przychodnia na kółkach

Skomentuj (75) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1268 (1314)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…