Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#35413

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historię zamieszczam w ramach piętnowania praktyk popularnych wśród kontrolerów biletów MPK w Krakowie.
Jechaliśmy sobie z moją wyższą połową autobusem podmiejskim. Bilet kupiłam jeszcze na przystanku i jechałam sobie beztrosko, nieświadoma potencjalnego zagrożenia. W pewnym momencie mój mężczyzna, który ma chyba wmontowany jakiś kanaroradar, pyta mnie zaniepokojony:
- Skasowałaś bilet?
W tej chwili mnie olśniło. Bilet co prawda kupiłam, ale przy wsiadaniu tak się zagadaliśmy, że zapomniałam go skasować. A tu zbliżają się panowie z identyfikatorami.
Na pytanie o bilet musiałam zatem odpowiedzieć, że go nie posiadam. Wywiązał się dialog:

- Wysiądą państwo z nami? - Łatwo się było zorientować, że jedziemy razem. Mam prawo poprosić o wypisanie mandatu w pojeździe (mandat działa potem jak bilet), więc mówię:
- Wolimy nie, zależy nam na tym, żeby jechać tym kursem.
- No ale wie pani - rzecze na to kontroler z cwaniackim uśmiechem - jak pani zapłaci od razu, to będzie taniej.
Nieprawda. Jeśli zapłacę mandat do siedmiu dni, kwota jest ta sama, co w przypadku płatności u kontrolera. Coś mi zaczęło śmierdzieć - pan najwyraźniej liczył na to, że zgarnie kasę bez wypisywania karteczki (dla niekumatych - na to, że zgarnie łapówkę).
- Nie, wie pan, ja nawet nie mam przy sobie takiej kwoty.
- A bankomat by pani nie poratował? - spytał, zerkając z nadzieją na mojego mężczyznę (chyba liczył, że okaże się większym "równiachą" niż jego dziewczyna).

No błagam, to już zakrawało na żebry.
- Tak jak mówiłam, zależy nam na tym kursie. - Z tymi słowy podałam dowód, a pan z niezadowoloną miną wypisał mandat.

Nie ma to jak subtelne żebractwo w godzinach pracy.

Jako epilog przytaczam cytat ze strony krakowskiego MPK dotyczący wprowadzania pasażerów w błąd przez kontrolerów: "Bez znaczenia w ww. sytuacjach (a wyżej zostały opisane właśnie zasady obniżenia kwoty mandatu w zależności od tego, kiedy się zapłaci - przyp. aut.) pozostają twierdzenia zainteresowanych jakoby kontrolerzy w czasie kontroli nieprawidłowo pouczali o zasadach regulowania należności za przejazdy bez ważnych dokumentów przewozowych, ponieważ obowiązek uiszczenia opłat powstaje z mocy prawa bez konieczności stosowania zawiadomień i pouczeń".
Jak widać, zupełnie im wisi to, co robią panowie kanarki. Albo nie chcą, żeby im zawracać cztery litery, albo w jakiś sposób jest im to na rękę (większa atrakcyjność zawodu?).

kanar

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 61 (115)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…