Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35575

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Recz działa się kilka lat temu w czasie przygotowania do oficjalnego założenia przeze mnie i mojej, natenczas narzeczonej, D., podstawowej komórki społecznej. W mojej diecezji przed ślubem poza kursem przedmałżeńskim wymagane jest odbycie przez narzeczonych pięciu spotkań ze specjalistami z różnych dziedzin. Na koniec zostawiliśmy sobie znawcę od naturalnych metod planowania rodziny.

Nie wiem czy wszyscy czytelnicy są biegli w temacie NMPR (czyli metodzie Roetzera) więc śpieszę z wyjaśnieniem. W tej metodzie na podstawie analizy temperatury i śluzu szyjkowego stwierdza się kiedy BYŁA owulacja. Trafność metody dotycząca dokonanej owulacji jest duża. Trafność prognostyczna, mówiąc oględnie, nie zachwyca. Z tego powodu metoda jest świetna gdy ktoś chce mieć dziecko - wie, w którym okresie miesiąca należy się starać. Gorzej gdy go mieć nie chce, wtedy mamy Watykańską Ruletkę.

D., wiedząc, jaki mam charakter oraz znając mój stosunek do NMPR wymogła na mnie przyrzeczenie, że nie będę dyskutował. Wysłuchamy co trzeba, pokiwamy głowami i z pieczątką na karcie podrepczemy do domu.

W salce przywitała nas pani około czterdziestoletnia. Taka z błyskiem fanatyzmu w oku. Ja niepomny na przyrzeczenia próbowałem na wstępie negocjować, że jesteśmy lekarzami i fizjologia człowieka nie jest dla nas sekretem. Pani na to z pogardą, że właśnie lekarze są najgorsi bo im się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadali. Dostałem kopniaka pod stołem i zniewagę przełknąłem.

Pani zapytała czy D. mierzy codziennie temperaturę i ogląda śluz. Jeżeli tak, to ona poprosi wykresy. Rychło się wydało, że D. nie mierzyła ani nie oglądała. Została za to obrzucona spojrzeniem pełnym potępienia.

Pani dokładnie wyłożyła nam zasady cyklu miesięcznego, opowiedziała o hormonach, o krwawieniach, o zmianach temperatury. Mam wrażenie, że złośliwie się nie śpieszyła.

Na koniec zapytała czy mamy pytania. Zmilczałem. Pani ponowiła pytanie. Nie lubię niezręcznej ciszy więc ignorując kopania pod stołem zwróciłem pani grzecznie uwagę:
- Metoda jest interesująca ale nie może Pani zaprzeczyć, że jest metodą retrospektywną.
Pani na to:
- Proszę pana, to nie jest jakaś metoda retrospektywna tylko metoda Roetzera.
Ja:
- Tak, zgadza się ale w metodzie Roetzera o owulacji wnioskujemy ex-post.
Pani z oburzeniem:
- No co pan. To nie żadne ekspo, to jest metoda naturalna.

Po tej odpowiedzi poddałem się. D. za to siedziała zadowolona z miną wyrażającą „a nie mówiłam?”.

salka katechetyczna

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 690 (780)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…