Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#35724

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piszecie o piekielnych rodzicach i straszeniu dzieci, a co mi tam, dodam coś od siebie.
Byłam wtedy w wieku przedszkolnym i zdarzyło się, że zachorowałam. Ot choroba - ból gardła, osłabienie, kazano mi siedzieć w domu, a właściwie to leżeć. Leki przepisane, dodatkowe zalecenia: jeść dużo świeżych owoców, warzyw.
Pamiętam jak dziś, że nie mogłam wmusić w siebie jedzenia. Z tego osłabienia po prostu nie chciało mi się jeść, wiecie jak to jest u przedszkolaków.
Rodzice pracowali a ja zostawałam sama w domu z tymi wszystkimi bananami i pomarańczami. Tak, tak, przedszkolak chory sam w domu. (Kto by wtedy słyszał o opiekunkach). Leżałam, źle się czułam i nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie.
Po tygodniu wizyta kontrolna u lekarza. Pytanie lekarki czy jadłam owoce. I wrzask. Mojej matki oczywiście, że nie jadłam, że ona mi kupiła..i tu wymienia co i ile. A ja niewdzięczna i nieposłuszna nie chciałam jeść. Lekarka jakby w zmowie z matką zaczęła straszyć, że zaraz wezwą karetkę i mnie zabierze do szpitala, za to że nie jadłam tych cholernych pomarańczy. Było o zastrzykach i kroplówkach i o przywiązywaniu pasami w karetce.
Z tego przerażenia po prostu zbladłam, rozpłakałam się i chciałam uciekać.
Kiedy już obie zakończyły profilaktyczne straszenie matka zabrała mnie do domu.

Sytuacja druga:
Czymś tam podpadłam matce, wkurzyła się i postanowiła mnie nastraszyć. Powiedziała, że wychodzi i nigdy nie wróci. Wzięła do torby kilka rzeczy i poszła. Ja jako przedszkolak wiedziałam, że wróci, bo się przecież dzieci tak o nie zostawia. Czekałam spokojnie kilka godzin. O północy zrobiło się już trochę straszno. O 1 w nocy zaczęłam się porządnie bać. Przeszukałam wszystkie szafki w kuchni w poszukiwaniu jedzenia i policzyłam na ile dni mi starczy. Ułożyłam plan: dopóki jest jedzenie siedzę w domu, jak się skończy wybieram się w samotną podróż do babci na drugi koniec miasta z nadzieją, że jak będę babcię na kolanach przepraszać, że z mojej winy matka odeszła, to babcia mnie przygarnie i zapewni jedzenie. No ale rano matka wróciła jak gdyby nigdy nic.

I wiecie co, kilka takich sytuacji było, kiedy zamiast stanąć po mojej stronie, stawała po tej drugiej, albo zachowywała się jak wróg. I już jako przedszkolak nauczyłam się, że matka to obca osoba, z którą muszę mieszkać do 18 r.ż bo mnie karmi itp.

Do tych, którzy straszą swoje dzieci: róbcie tak dalej, dziecko sobie zapamięta, zaraz po maturze wyjedzie z domu a wnuki będziecie oglądać tylko na zdjęciach.

rodzina

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 179 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…