Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35734

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od jakiegoś czasu wynajmuję kawalerkę. Oczywiście samo to w sobie piekielne nie jest, właścicielka również jest do rany przyłóż. Piekielna jest (była) poprzednia lokatorka.

Właścicielka to starsza pani mieszkająca w innym mieście. Kawalerka należała do jej córki, teraz stoi pusta, więc wiadomo - lepiej wynająć, przynajmniej czynsz i ogrzewanie się zwrócą.

Poprzednią lokatorką była podobno młoda dziewczyna, studentka, bezproblemowa i sympatyczna. Jej pierwsza piekielność ukazała mi się, gdy przyjechałam oglądać mieszkanie. Byłam pierwszą z umówionych osób, więc tym gorzej to wypadło. Spotkałam się ze starszą panią, która również dopiero co dotarła do stolicy i pojechałyśmy pod wskazany adres. Pani opowiada o sąsiadach, lokalizacji, że jest parkiet, chociaż dość stary, mała kuchnia, oddzielna, no cud-miód, lokatorka posprzątała przed wyprowadzką, z pomocą sąsiadki, więc wszystko było niemal do wzięcia od razu.

Pani otwiera drzwi, wchodzimy - i miny nam rzedną. Kawalerka jest... puściutka. Poprzednia lokatorka zabrała wszystkie meble i część AGD, które w niej były - a należały do właścicielki i jej córki. W pokoju zostało rozklekotane krzesło i szafa z naderwanymi drzwiami. Starsza pani ma łzy w oczach, podstawiłam jej krzesło, nastawiłam wodę w garnku (czajnik zniknął), żeby chociaż dać coś do picia. Sąsiadka, zawołana przez starszą panią, w takim samym szoku - najwyraźniej dziewczyna dorobiła sobie jeszcze jedne klucze i zabrała rzeczy, gdy sąsiadka była w pracy (pozostałe dwa komplety miały właścicielka i sąsiadka). Numer dziewczyny, podany w umowie, nieaktywny. Pani starsza miała zająć się tym gdy wróci do siebie.

Mimo tych perturbacji mieszkanie mi się spodobało - przestronne, w ciekawym miejscu, z "dobrymi fluidami". Postanowiłam zaryzykować. Pani starsza ucieszona, zadzwoniła jeszcze do kolejnych umówionych - większość zrezygnowała, jeden chłopak obejrzał i też zrezygnował. Mieszkanko moje, na dodatek taniej, bo trzeba było dokupić pralkę, przywieźć meble, itp.

Jak się okazało, była lokatorka załatwiła mi - i starszej pani - więcej atrakcji niż kradzież mebli i AGD. Ledwo się wprowadziłam, zaczął mnie nachodzić windykator. Po trzeciej wizycie, okazywaniu dokumentów, kilkunastu telefonach i piśmie wysłanym do centrali uwierzył, że nie jestem panią Joanną M. Dziewczyna, jak się okazało, wzięła sobie na raty lodówkę (zapewne dlatego zostawiła tę, która była w mieszkaniu) i zapomniała tych rat płacić.

Przychodzą też do mnie pisma z dwóch banków, szkół, firm i czego nie tylko. Do każdej instytucji cierpliwie dzwonię i tłumaczę, że ta pani tutaj nie mieszka i nie, nie mam jak przekazać jej dokumentów, świadectwa pracy, dyplomu, czegokolwiek. Przekazuję adres zameldowania, który był na umowie starszej pani.

Miałam problemy z założeniem internetu - w tym bloku dostarczają dwie firmy: Tepsa i UPC. Tepsy nienawidzę, UPC nie chciało mi podłączyć kabla... lokatorka najpierw ciągnęła internet z ich skrzynki na lewo, potem zawarła umowę na super-hiper-pakiet, ale nie płaciła rachunków i zabrała ze sobą router. Ostatecznie wywalczyłam łącze.

Czemu te wszystkie drobne przyjemności przypomniały mi się teraz, po kilku miesiącach?

Otóż - zrobiło się ciepło. Kawalerka ma kiepską wentylację, więc tym szybciej poczułam, że coś śmierdzi. Wymyłam kosze na śmiecie - nie pomogło. Udrożniłam rury kretem - nic. Generalny porządek - null. Zagadka rozwiązała się przypadkiem, gdy dzisiaj myłam kuchnię. Na podłodze jest tam linoleum, ale takie "pokrojone" w kwadraty. Dziewczyna najwyraźniej uważała, że jak coś się wyleje czy spadnie, to nie trzeba wycierać - wszystko wsiąkało między szparami. Mam pod linoleum prawdziwy park rozrywki, wydaje mi się, że wypatrzyłam nawet prymitywną karuzelę. Czeka mnie remont podłogi - nic kosztownego, wymiana linoleum i trochę środka na niechcianych gości, ale roboty z wynoszeniem w ciul.

Dziękuję ci, Joanno M. Za to, za kradzież mebli, konieczną wymianę zamków, za karaluchy, za próby zajęcia mojego mienia przez windykację, za problemy administracyjne. Obyś szczezła.

Joanna M.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 834 (866)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…