Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#35785

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Opowieść zasłyszana na jednym ze szkoleń z zaawansowanych technik reanimacyjnych od kolegi anestezjologa.

Jak wiecie w Polsce było i jest krucho z organami do przeszczepów. Dawca musi być w miarę młody, zdrowy i nie zastrzec sobie za życia w rejestrze, że nie zgadza się być dawcą. Do tego dochodzi częste respektowanie sprzeciwu pogrążonej w żałobie rodziny. W efekcie na nerki czy serce czeka się długo i często nie dożywa przeszczepu.

Było to w czasach gdy kolega jeszcze jeździł w Pogotowiu na eRce. Wezwanie do wypadku - motocyklista wpadł na ogrodzenie. Nie miał większych obrażeń poza tym, że nadział się na metalowy płot tak, że pręt wchodził przez jeden oczodół a wychodził potylicą. Śmieć na miejscu. Jak przyjechał zespół karetki, to okazało się, że strażacy zdążyli żelastwo odciąć powyżej głowy i reanimowali chłopaka. Kolega już miał im powiedzieć, że próbują przywrócić do życia zwłoki gdy pomyślał, że chłopak młody i raczej zdrowy był. Jego organy mogą się jeszcze komuś przydać. Udało się przywrócić krążenie i zwłoki chłopaka wentylowane na worku ambu, przewieziono do Szpitala pod hasłem "na przeszczepy".

Koledze się wydawało, że sprawa załatwiona. Bardzo się zdziwił gdy jakiś czas potem okazało się, że chłopak samodzielnie oddycha i chodzi do niego rehabilitant, by zapobiec zanikowi mięśni [sic!].

Zapytacie co w tym piekielnego? Otóż ten chłopak miał całkowicie zniszczony mózg powyżej pnia. Nie miał nigdy szans na odzyskanie przytomności. Jako osoba był martwy. Żyło wyłącznie jego ciało. Pech chciał, że pośród zniszczeń jakie pręt dokonał w jego mózgu, nie został uszkodzony ośrodek odpowiedzialny za oddychanie, a polskie prawo zabrania pobierania organów od kogoś kto samodzielnie oddycha.

Chłopak umarł jakiś czas potem na jakąś infekcję, jak wiele osób w stanie wegetatywnym. Do tego czasu pewnie jego "leczenie" pochłonęło mnóstwo pieniędzy jakie mogły iść na ratowanie innych ludzi. Organy zaś nie nadawały się już do przeszczepienia, bo była infekcja.

Jak dla mnie, to co polskie prawo nakazywało robić z tym chłopakiem podchodzi pod bezczeszczenie zwłok. No i być może ktoś przez to nie doczekał transplantacji ważnego życiowo organu.

prawo i medycyna

Skomentuj (107) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 692 (842)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…