zarchiwizowany
Skomentuj
(8)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wyjechałam z mamą na wakacje w góry. Zatrzymałyśmy się w miasteczku gdzie z reguły przyjeżdżają osoby starsze bądź schorowane, z racji na liczne sanatoria i uzdrowiska.
Po pierwszej wycieczce mamie coś się zrobiło na nodze. Taka czerwona plama, która była ciepła w dotyku i bardzo dla niej bolesna. Niestety, mama już paręnaście razy "chorowała" na zakrzepicę w przeciągu ostatnich pięcie lat. Z doświadczenia już obie wiemy że zakrzepica zakrzepicy nierówna. Raz nie ma żadnych objawów, a innym razem człowiek prawie ci umiera na rękach.
Wróciłyśmy z wycieczki ok 21.00, po zobaczeniu tej plamy zaczęłam szukać informacji o pomocy medycznej w okolicy. W przewodniku znalazłam, że jest punkt nocnej pomocy medycznej kilkadziesiąt metrów dalej. To idziemy. Dotarłyśmy na miejsce ok 22.00 (bo oczywiście zdążyłyśmy się zgubić), patrzymy a tam karteczka z informacją, że "stacjonuje" tutaj ekipa karetki, a godzinami dyżur lekarza są: 8.00-12.00.
Wchodzimy do środka, odnajdujemy ludzi i mówimy o sytuacji. Panowie pokręcili nosem, że aby pomóc to musi być zagrożenie życia, a jak nie to mamy się udać do miasteczka oddalonego o 10 km, bo tam jest całodobowa opieka. Wyjaśniłyśmy że jak większość turystów nie jesteśmy zmotoryzowane, a nie wiemy czy to nie kolejny nawrót zakrzepicy. Panowie obejrzeli nogę i całe szczęście plama to tylko wynik przeciążenia i upałów, co jest dość częste w okolicy.
Następnego dnia zobaczyłyśmy na rozkładzie jak kursują pksy do miasteczka z tą całodobową opieką. I są faktycznie, dwa jeden o 7.30, drugi o 8.45.
Zatem jak coś się stanie, co nie będzie zagrażać życiu to człowiek ma czekać do rana następnego dnia aby uzyskać pomoc medyczną... Inteligentnie...
Po pierwszej wycieczce mamie coś się zrobiło na nodze. Taka czerwona plama, która była ciepła w dotyku i bardzo dla niej bolesna. Niestety, mama już paręnaście razy "chorowała" na zakrzepicę w przeciągu ostatnich pięcie lat. Z doświadczenia już obie wiemy że zakrzepica zakrzepicy nierówna. Raz nie ma żadnych objawów, a innym razem człowiek prawie ci umiera na rękach.
Wróciłyśmy z wycieczki ok 21.00, po zobaczeniu tej plamy zaczęłam szukać informacji o pomocy medycznej w okolicy. W przewodniku znalazłam, że jest punkt nocnej pomocy medycznej kilkadziesiąt metrów dalej. To idziemy. Dotarłyśmy na miejsce ok 22.00 (bo oczywiście zdążyłyśmy się zgubić), patrzymy a tam karteczka z informacją, że "stacjonuje" tutaj ekipa karetki, a godzinami dyżur lekarza są: 8.00-12.00.
Wchodzimy do środka, odnajdujemy ludzi i mówimy o sytuacji. Panowie pokręcili nosem, że aby pomóc to musi być zagrożenie życia, a jak nie to mamy się udać do miasteczka oddalonego o 10 km, bo tam jest całodobowa opieka. Wyjaśniłyśmy że jak większość turystów nie jesteśmy zmotoryzowane, a nie wiemy czy to nie kolejny nawrót zakrzepicy. Panowie obejrzeli nogę i całe szczęście plama to tylko wynik przeciążenia i upałów, co jest dość częste w okolicy.
Następnego dnia zobaczyłyśmy na rozkładzie jak kursują pksy do miasteczka z tą całodobową opieką. I są faktycznie, dwa jeden o 7.30, drugi o 8.45.
Zatem jak coś się stanie, co nie będzie zagrażać życiu to człowiek ma czekać do rana następnego dnia aby uzyskać pomoc medyczną... Inteligentnie...
Ocena:
1
(43)
Komentarze